reklama

Z kart historii. 35 lat temu w okolicach Olszanicy doszło do katastrofy lotniczej. Pilot uratował życie uczniów i mieszkańców

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Z kart historii. 35 lat temu w okolicach Olszanicy doszło do katastrofy lotniczej. Pilot uratował życie uczniów i mieszkańców - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Bieszczadzkie ciekawostki Był rok 1988. W pewnym momencie nad Olszanicą znalazł się sowiecki samolot szturmowy. „Leciał bardzo nisko i dostrzegalny był dym” – relacjonuje jeden ze świadków zdarzenia. Chwilę później maszyna runęła w pobliskim lesie.
reklama

Uratował życie uczniów, nauczycieli i mieszkańców

W 1988 roku w Olszanicy doszło do katastrofy lotniczej. Sowiecki samolot szturmowy SU-25, którym leciał Gainie Tdinow w pewnym momencie uległ poważnej awarii i zaczął tracić na wysokości. 22-letni pilot nie kapultował się, a w ostatniej chwili poderwał uszkodzoną maszynę znad dachu szkoły podstawowej w Olszanicy, ratując tym samym nauczycieli, uczniów ale również mieszkańców tej niewielkiej miejscowości.

20-tonowy, mocno uzbrojony i opancerzony samolot Tdinowa rozbił się chwilę później w pobliskim lesie. Osoby, które dotarły na miejsce wypadku jako pierwsze wspominają, że z pilota nie było co zbierać. Samolot był niejako wbity w ziemię. Świadkowie tych zdarzeń wspominają, że znaleźli kawałki ludzkich kości, a cały las śmierdział paliwem i spalinami. Tak jakby chwilę przed śmiercią, pilot zrzucił cały zapas. Na przestrzeni 34 lat nadal niewyjaśnione pozostaje to, dlaczego pilot po wykonaniu manewru skrętu w kierunku lasu nie katapultował się.

"Był huk i leciał nisko, jakby miał spaść"

Był to ciepły dzień. Wraz z dziećmi byliśmy na zewnątrz. W pewnym momencie zrobił się ogromny huk. Nikt nie wiedział co się dzieje. W niedalekiej odległości zauważyliśmy samolot, który zbliżał się do nas i leciał bardzo nisko, tak jakby miał zaraz spaść na ziemię. Wydobywał się z niego ogromny dym. Chwilę później zniknął i słychać było ogromny wybuch

- relacjonuje nam Stefania Granatowska, ówczesnych nauczycielka historii.

Gainie Tdinow miał 22 lata. Z pochodzenia był Tatarem, urodzony w Ufie, żonaty. Służył w jednostce myśliwców stacjonującej pod Lwowem.

Dzisiaj w miejscu katastrofy mieści się mały pomnik, otoczony metalowym płotkiem.

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama