reklama
reklama

Historia starej fotografii. Moc z przeszłości - ciągnik zrywkowy TDT-40

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Marek Hartman

Historia starej fotografii. Moc z przeszłości - ciągnik zrywkowy TDT-40 - Zdjęcie główne

TDT - 40 | foto Marek Hartman

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Bieszczady nieznane Ciągnik gąsienicowy TDT - 40 przy pracy, najpopularniejszy swego czasu, i bardzo dobrze sprawujący się w bieszczadzkich lasach ciągnik zrywkowy. Powszechnie zwano go tedekiem. Pamiętam te maszyny z przełomu lat 60 i 70.
reklama

Powszechnie zwano go tedekiem. Pamiętam te maszyny z przełomu lat 60 i 70. Pamiętam przejażdżkę taką maszyną. Pracował nią w lesie ojciec mojego szkolnego kolegi, Pan Wojtas. Pewnego razu zabrał nas na taką przygodę by zrobić nam przyjemność. Siedzieliśmy skuleni w kabinie, aby nas nie dostrzegł jakiś leśnik. Nie wspominam jej mile, wysoka temperatura okropny zaduch, nieprzyjemny zapach ropy, to wszystko razem wzięte spowodowało, iż odezwała się moja choroba lokomocyjna, przekleństwo mojego dzieciństwa.

Operator takiej maszyny miał możliwość ochłodzić się nieco i dostarczyć do kabiny dawkę dodatkowego świeżego powietrza przez podniesienie przedniej szyby. Szyby te bowiem otwierały się do góry.

Okolice Wetliny, gdzie mieszkałem, obfitowały wtedy jeszcze w piękne, puszczańskie niemal lasy, zwłaszcza na terenie Moczarnego i pod Hnatowym Berdem. Piszę niemal, bowiem na początku lat siedemdziesiątych owe lasy były już mocno przerzedzone. Kloce były ciągnięte na grubych linach lub wciągane grubszym końcem na stalową platformę, zwłaszcza w trudnym terenie. 

 

Traktory te wykonywały w tym czasie lwią część prac zrywkowych, chociaż nie były w stanie całkowicie zastąpić zaprzęgów konnych, które używano do zrywki aż do lat 80.

Ciągnikami tymi głównie podwożono kloce, przeważnie bukowe, do najbliższych składnic, gdzie przy pomocy wciągarek linowych, a później także dźwigów, ładowano je na ciężarówki lub wagoniki kolejki leśnej.

Nie zobaczymy już poczciwego tedeka przy pracy zrywkowej w Bieszczadach. Pamiątką po nich są dziesiątki elementów gąsienic. Na kamienistym dnie potoków, którymi czasami trzeba było pojechać, gąsienice dosyć często ulegały uszkodzeniu (oczywiście nie tylko tam), a uszkodzone części gąsienic przeważnie pozostawiano w miejscu, gdzie naprawiano gąsienice.

Zdjęcie z archiwum Marka Hartmana

 

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama