- Od kilku miesięcy na granicy polsko-białoruskiej trwa poważny kryzys migracyjny.
- Wiele wskazuje na to, że szlak nielegalnego przekraczania granicy może prowadzić przez Bieszczady.
- Bieszczadzki Oddział Straży Granicznej informuje o gotowości, w momencie uchodźców na tak zwanej zielonej granicy.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Bieszczadzkie mogiły – nostalgiczne ślady dawnego życia
„Wojsko i Straż Graniczna coraz częściej wyłapują grupy imigrantów przerzucanych przez białoruskie służby. Dlatego w Mińsku opracowano nowy szlak przerzutowy. Jak mówi Alaksandr Azarau, niegdyś w służbach milicji Łukaszenki, szlak ma prowadzić m.in. przez Bieszczady”
– pisze Fakt.
Pomimo, że na granicy ukraińsko - białoruskiej wzmocniono kontrole tamtejszej straży granicznej, nie ma złudzeń, że zabezpieczenia są niewystarczające. Te luki i niewydolność ukraińskiej ochrony granicznej chce wykorzystać białoruski dyktator.
Bieszczadzka Straż Graniczna w gotowości
Bieszczadzka Straż Graniczna zapewnia, że będzie w stanie poradzić sobie z nielegalnymi uchodźcami. Jak mówi portalowi korso24.pl major Elżbieta Pikor, rzecznik prasowa tego oddziału, "wciąż obowiązują strategie z 2015 roku, na wypadek masowej imigracji, między innymi szlakiem ukraińskim".„Monitorujemy ciągle sytuację, jesteśmy przygotowani na różnego rodzaju opcje. Dziś jest o tyle lepiej, że pomagają nam nowoczesne technologie. Bardzo dobrze współpracuje nam się z ukraińską strażą graniczną. Ukraina to dobry partner, również mają swoje specjalne strategie”
- informuje nas major Pikor.
Bieszczadzka Straż Graniczna wskazuje na obowiązywanie umowy o readmisji, w ramach której, nielegalni imigranci odsyłani są z powrotem na Ukrainę.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.