Bieszczadzka jesień jest niezwykle malownicza. Skarbnik Stwórcy sypie hojną garścią złoto, rubiny i diamenty po dziewiczych lasach i połoninach tej dzikiej krainy...
Zobacz czy nie pominąłeś: Wilcze opowieści cz. 11
Właśnie z kolorowego bukowo-jodłowego lasu wynurzył się jeździec na koniu. Nie był sam. Z przodu siodła czule obejmował potężnego psa-niedźwiedzia Ramzesa owiniętego kocem. Z boku kroczył wilk Odys, co chwilę zerkając na swojego psiego przyjaciela.
Walka o rannego Ramzesa
Ogromny nowofundland nie mógł dojść do siebie po ostatnim ciosie nożem, który otrzymał od bandziora stając w obronie swojej rodziny.Operacja się powiodła, ale wdała się infekcja i Ramzes gasł w oczach. Weterynarz będący na kontroli stanu zdrowia psiego bohatera rozkładał bezradnie ręce. Powiedział Piotrowi, aby przygotował się na najgorsze. Ten przytulił do twarzy ogromną głowę psiego przyjaciela i wyszeptał mu do ucha - piesku nie umieraj.
Podszedł Odys, liznął twarz leśniczego i przytulił się do Ramzesa smutno wzdychając. Przydreptał wszędobylski Staś i głaszcząc wielkie ucho swojego obrońcy zapytał wprost - Cy Lamzes umze ?
-Nie wiem synku - odparł Piotr- będziemy walczyć o niego.
-Wiem tatusiu, ty potlafis walcyć.
Leśniczy szybko odwrócił głowę, aby jego syn nie zauważył jak bardzo zaszkliły mu się oczy i jak bardzo jest bezradny.
Któregoś dnia wpadł na pomysł, aby wozić Ramzesa na koniu, aby jeszcze przed jego odejściem pokazać mu jego świat, który pokochał w ciągu swojego kilkuletniego życia.
Bucefałek parsknął ostrzegawczo informując, że intruz na horyzoncie.
Odys pobiegł radośnie machając ogonem. Wódz wilków przywitał się ze swoim wilczym bratem Odysem, jednak bardziej był zainteresowany Ramzesem.
Po kilkunastu wilczo-wilczych gestach, Piotr zrozumiał, że wilczy przywódca chce zostać z Ramzesem sam na sam, aby go obejrzeć. Przywiązał niespokojnego Bucefałka do drzewa i niosąc wychudzonego Ramzesa, położył go pod rozłożystym dębem.
Wódz wilków obwąchał gasnącego psiego olbrzyma i pokazał człowiekowi, aby ten poszedł za nim.
-Odys pilnuj- przekazał Piotr.
Wilcza pomoc
Poszedł za wilczym wodzem i po kilkunastu minutach zatrzymali się na niewielkiej polanie. Wilk zaczął zrywać jakieś zioła i położył je przed człowiekiem. Piotr wziął zerwane zioła i wyprostowaną do przodu otwartą dłonią podziękował wilkowi. Ten popatrzył w oczy człowieka swoim mądrym wzrokiem i bezszelestnie zniknął w zaroślach.W leśniczówce Piotr sprawdził w atlasie ziół i oniemiał. Zioła przekazane mu przez wilka były stosowane przez kilkaset lat do zwalczania infekcji i różnych stanów zapalnych wśród ludzi.
Zadzwonił do weterynarza i opowiedział mu o wszystkim, który powiedział wprost - powinniśmy się uczyć od wilków. Niestety ich wiedza medyczna jest przekazywana z pokolenia na pokolenie tylko wśród swoich.
Ty Piotr jesteś chyba pierwszym człowiekiem, który doznał tego zaszczytu. Nie licz na cud, ale spróbuj.
Tymczasem gajowy Krzysztof dochodził do siebie, mając świetną opiekę w powiatowym szpitalu w Sanoku. Był okres kryzysu, ale świetni lekarze przywrócili go znów do świata żywych. Niemałą zasługę miała w tym pewna pielęgniarka-stażystka Marysia.
Coraz częściej przychodziła do swojego pacjenta i ... słuchała i słuchała jego opowieści. Potrafił z taką pasją opowiadać o swojej pracy, że zrozumiała czym jest powołanie do zawodu. Sama dotknęła tego tematu. Kochała ludzi i pomaganie im było jej pasją, ba - misją, powołaniem…
Początkowo myślała, że pacjent majaczy. Wilk Odys, pies Ramzes, dubeltówka, dzikie przyjazne wilki, koń Bucefałek i osiołek Jędruś, sarna o trzech nogach, gadający szpak, leśniczy przyjaciel wilków, Staś galopujący na psio-wilczych grzbietach i czuwająca nad tym wszystkim piękna Barbara.
Kto czekał na gajowego
W dniu wypisu ze szpitala zobaczyła, że nie były to majaki. Przed wejściem do szpitala, obok terenowego gazika czekała najpiękniejsza grupa na świecie. Postawny człowiek w zielonym mundurze leśnika, piękna kobieta o pszenicznych włosach, maluch z kręconymi białymi lokami na głowie trzymający za szyję potężnego wilka Odysa.Gajowy Krzysztof z ręką na temblaku, podszedł do nich a oni objęli go radośnie tak jak obejmuje się najlepszego przyjaciela. Potężny Odys stanął na dwóch łapach i polizał go czule.
- A gdzie Ramzes? - zapytał Krzysztof.
-Lamzes umiela - powiedział Staś- ale tata walcy o niego. Cy ty wies Ksystof ze mój tata nigdy nie poddaje się?
-Tak, wiem Stasiu...
Na terenie leśniczówki gajowy Krzysztof podchodził do każdego ze zwierząt i witał się z nimi jak z dawno nie widzianymi przyjaciółmi. W końcu podszedł do Ramzesa. Ten widząc swojego towarzysza broni, podniósł swoją głowę i zaskowyczał żałośnie, informując go, że powoli odchodzi za Tęczowy Most. Krzysztof przytulił olbrzyma i zerknął w jego miskę z woda, gdzie pływały zioła.
- Piotrze, ja znam się na ziołach. Tak podawane nie pomogą w ogóle lub bardzo niewiele. Moja prababcia była "szeptuchą" czyli zielarką znającą się na swojej profesji.
.....
W liście pisanym do pielęgniarki Marysi opisał zioła i swoją akcję ratowniczą dla Ramzesa.
....
Zaręczyny
Boże Narodzenie roku 1980, ta bieszczadzka dolina powitała nietypowo. W nowej "Basiówce" spotkali się wszyscy bliscy Piotrowego serca. Szczęśliwy i radosny Odys dokazywał na równo z cudownie wyleczonym Ramzesem. Gdy zabłysła pierwsza gwiazdka, wilk Odys zawył w kierunku lasu.Odpowiedz nadeszła bardzo szybko. Przed drzwiami czekał koń z osiołkiem, łaciata, koza i sarna na trzech nogach. Z lampy nad drzwiami sadyby, mówiący szpak głośno krzyczał - Aaaaaaaleluja, aaaaaaaaleluja.
Wyszli wszyscy pracownicy leśnictwa z rodzinami i leśniczy Piotr ze swoimi najbliższymi. Wszystko ucichło, gdy rozległo się wilcze wycie. Piotr podszedł do wodza wilków razem z Odysem i Ramzesem. Ten ostatni zbliżył się do basiora i przywitał się po psiemu. Wiedział komu zawdzięcza życie.
Tymczasem tuż pod bezlistnym lipowym drzewem pielęgniarka Marysia zapytała jeszcze raz - Krzysztof czy prosząc mnie o rękę zapraszałeś mnie do takiej właśnie magicznej krainy?
- Zapomnij Marysiu o magicznych Bieszczadach, klęczę przed tobą jako człowiek z krwi i kości. Czy zostaniesz moją żoną?
Na koniec dodajmy, że o tym co odpowiedziała Marysia dowiemy się w następnej części wilczych opowieści.
Czytaj dalej: Wilcze opowieści. Cz. 13. Stan wojenny
Autor: Wiesław Makuch