Jesień to wyjątkowy okres, w którym przyroda ulega licznym zmianom, zarówno wśród dzikich zwierząt, jak i hodowlanych. Owce, które są nieodłącznym elementem górskiego krajobrazu, nie spędzają całego roku na pastwiskach. Zgodnie z tradycją, ich wypas kończy się 29 września, w dniu św. Michała Archanioła. W pierwszych dniach października mieszkańcy górskich wiosek oraz turyści mają okazję uczestniczyć w niezwykłym folklorystycznym widowisku, jakim jest jesienny redyk.
Jesienny redyk, zwany w lokalnej gwarze osod, nawiązuje do terminu „osadzić”, co oznacza odprowadzenie owiec do ich gospodarstw. Miejscowi określają to wydarzenie jako Wołoska Koliba, czyli spotkania folkowe na pasterskim szlaku. Przez wiele miesięcy juhasi wypasają owce na malowniczych wzgórzach, zajmując się także produkcją tradycyjnych serów. O tych, ale i o innych faktach związany z tym obrzędem opowiadał podczas wydarzenia Stanisław Jaskułka.
Redyki znane są pod dwiema nazwami. Pierwsza z nich odnosi się do procesu mieszania owiec, natomiast druga dotyczy jesiennego etapu wypasu, kiedy to tradycyjnie śpiewa się: „po świętym Michale nie pasę wcale”. Ten moment przypada na koniec września, gdy owce schodzą z hal, co nazywane jest osodem. W tym czasie baca nie ma jeszcze wszystkich swoich owiec. Wiosenny redyk następuje po wykocie, gdy młode owce już nieco podrosną i mogą chodzić samodzielnie. Przed ich wyprowadzeniem baca zbiera owce od gazdów, przy czym każdy z nich ma od ośmiu do dziesięciu owiec, z czego sześć zostaje u bacy. Owce są następnie zbierane do koszar, gdzie mieszają się, a następnie wyruszają na kilka miesięcy na wypas, aż do jesieni. Gdy zbliża się czas schodzenia z gór, następuje osod. Na początku sezonu baca i gazda ustalają, ile dobra zostanie uzyskane od każdej owcy. Jesienią gazda przychodzi, aby rozliczyć się z bacy, a w jego torbie znajdują się redykołki, czyli małe oscypki, które zawsze przyjmują różne kształty
– mówił Stanisław Jaskułka.
Zakończenie sezonu pasterskiego w Osławicy
W bacówce Władysława Franosa, położonej między Komańczą a Cisną, zakończono tegoroczny sezon pasterski. Owce zeszły z pastwisk, by wrócić do gospodarstw swoich właścicieli. Wydarzenie przyciągnęło wielu mieszkańców oraz turystów, którzy z ciekawością obserwowali tradycyjne nawoływanie trombit do zwoływania owiec oraz przebieg osodu. Przy tej okazji przypomniano o znaczeniu kultury wołoskiej, związanej z Wołochami – ludem pasterskim, który przybył na ziemie polskie około XV wieku, przynosząc ze sobą bogate dziedzictwo kulturowe i tradycję wypasu owiec.Osod rozpoczął się od tradycyjnego nawoływania owiec za pomocą trąbit. Uczestnicy z zainteresowaniem obserwowali przepęd owiec, który stał się centralnym punktem wydarzenia. Towarzyszyły mu występy zespołów folklorystycznych, takich jak kapela Karpatia, Orkiestra św. Mikołaja oraz zespół Beskid z Jaślisk. Dodatkowo, dla chętnych przygotowano atrakcje, takie jak strzelanie z łuku. Wydarzeniu towarzyszył także jarmark rękodzieła i regionalnych produktów. Uczestnicy, zgodnie z góralską tradycją, mieli okazję skosztować wyrabianej na miejscu bryndzy oraz innych serów.
W wydarzeniu na pasterskim szlaku uczestniczył wojewoda wołoski, pełniący rolę zwierzchników społeczności pasterskiej. Był nim Paweł Królikowski, wojewoda wołoski odpowiedzialny za Bieszczady i Beskid Niski. Całość spotkania poprowadził Stanisław Jaskułka, aktor teatralny i filmowy, który z wielkim entuzjazmem oraz pasją dzielił się historiami i opowieściami o codziennym życiu pasterzy.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.