Nawarstwione problemy finansowe
Samodzielny Publiczny Zespół Opieki Zdrowotnej w Lesku posiada aktualnie Szpitalny Oddział Ratunkowy, Oddział Anestezjologii i Intensywnej Terapii, Oddział Dziecięcy, Oddział Ginekologiczno-Położniczy, Oddział Rehabilitacji z pododdziałem Neurologicznym, Oddział Chorób Wewnętrznych oraz Oddział Chirurgii Ogólnej z pododdziałem Ortopedycznym.Placówka zmaga się z bardzo poważnymi problemami finansowymi, oscylującymi w okolicach 70 milionów złotych. Głównymi przyczynami tak dużego zadłużenia jest niedoszacowanie procedur medycznych, inflacja, wzrost kosztów odsetek oraz wzrost kontraktowania świadczeń. W obawie o dalsze funkcjonowanie lecznicy, Rada Powiatu Leskiego podczas jednej z sesji przygotowała stanowisko dotyczące likwidacji kilku oddziałów. Wśród założeń znalazło się przekształcenie Oddziału Chirurgii Ogólnej w Oddział Chirurgii Planowanej, przekształcenie Szpitalnego Oddziału Ratunkowego w izbę przyjęć, likwidację Oddziału Anestezjologii i Intensywnej Terapii, likwidację Oddziału Ginekologiczno-Położniczego oraz likwidację wysoko nierentownych poradni.
Mieszkańcy mówią stanowcze nie!
Z uwagi na priorytetowość tematu i powagę sytuacji, w Lesku zorganizowano protest pod nazwą „Marsz w obronie szpitala”. O godzinie 12:00 rzesza mieszkańców, pielęgniarek, pracowników szpitala, przedstawicieli władz na różnym szczeblu, wyruszyła wraz z okrzykami i transparentami ulicami miasta pod budynek starostwa powiatowego, gdzie zlokalizowano scenę będącą centralnym punktem tego wydarzenia. Wszystkich zgromadzonych powitała Magdalena Dąbrowska, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych przy Szpitalu Powiatowym w Lesku przypominając dokładnie, jak na dziś wygląda sytuacja lecznicy.
Jest to bardzo poważny problem. Działając w imieniu pielęgniarek, położnych oraz pacjentów, zgłaszamy brak akceptacji dla tego typu działań oraz apelujemy do wszystkich decydentów odpowiadających za szpital w Lesku o podjęcie natychmiastowych działań zmierzających do uniknięcia najgorszych kroków
- mówiła przewodnicząca.
Rada Powiatu Leskiego podejmując uchwałę, dotyczącą likwidacji kilku oddziałów zobligowała dyrektora placówki do wprowadzenia planu naprawczego, który po pozytywnym zaopiniowaniu przez starostwo trafi do wojewody podkarpackiego Ewy Leniart, która to podejmie ostateczną decyzję.
Planowane zamknięcie ostatniej „porodówki” w Bieszczadach
Najgłośniejszym echem odbija się informacja o planach likwidacji Oddziału Ginekologiczno-Położniczego. Nie ma się temu co dziwić, bowiem, jeżeli te działania zostaną zrealizowane to łącznie trzy powiaty: bieszczadzki, leski oraz sanocki zostaną bez porodówki. Mieszkanki Bieszczadów będą zmuszone do korzystania ze szpitala w Brzozowie, Krośnie bądź Przemyślu, a to wiąże się z długim dystansem oraz czasem przejazdu.
Zakłada się, że porodówka mogłaby funkcjonować bez żadnych problemów w momencie, gdyby rodziło się tu 1200 dzieci rocznie. W żadnym szpitalu powiatowym na Podkarpaciu, gdzie znajduje się oddział ginekologiczno-położniczy, nie ma takich przypadków
- dodaje Magdalena Dąbrowska.
Podczas dzisiejszego protestu, głos zabrała również Iwona Holcman-Fidor, lekarz kierujący Oddziałem Położniczo-Ginekologicznym, która zwróciła uwagę na hojność wielu osób, dzięki którym udało się wyposażyć salę porodową w profesjonalne fotele, gdzie jeden z nich kosztuje ponad 80 tysięcy złotych. Kierownik dodała, że oddział ginekologiczno-położniczy cały czas pracuje, zapewniając pomoc.
Lesko to pierwszorzędowa placówka, gdzie udzielana jest pomoc między innymi kobietom rodzącym. Są takie sytuacje, że karetka nie jest w stanie dojechać do potrzebującej pacjentki, a jak wiemy w Bieszczadach mamy 90 procent pogody nielotnej. Mogę poświadczyć, że wszystkie osoby pracujące na oddziale ginekologiczno-położniczym wykonują swoje obowiązki rzetelnie. Apelowaliśmy, żeby pozostawić na stanowisku poprzedniego dyrektora, gdyż znał problem i pomógłby go rozwiązać, jednak starosta postanowił inaczej dodając, że wszystko będzie dobrze. Trzeba rozwijać szpital, szukać innych środków finansowania, a nie go zamykać
- podkreśliła Iwona Holcman-Fidor.
Swój sprzeciw w imieniu mieszkańców Leska wyraził także burmistrz Adam Snarski, podkreślając nieumiejętność zarządzania szpitalem przez Powiat Leski.
Wiemy wszyscy, że koszty utrzymania rosną – nie tylko u nas w Lesku, ale w całej Polsce i inne szpitale potrafią sobie poradzić, a nasz nie potrafi. Najbardziej kuriozalną sprawą dla mnie jest informacja, że starostwo nie ma prawa ingerować w bieżącą działalność szpitala. Dodatkowo twierdzą, że to ja jako burmistrz nie pomogłem placówce. Nikt się do mnie w tej sprawie się zgłaszał. Jeżeli powiat potrzebowałby pomocy i przyznał się do tego, że nie potrafi sobie poradzić to uczyniłbym to. Muszę podkreślić, że to wydarzenie nie jest partyjne jak twierdził starosta. Zdrowie każdego nie ma żadnych barw politycznych i żądamy tego byśmy mogli czuć się bezpiecznie i mieć gwarancję ochrony naszego zdrowia i życia
- powiedział stanowczo Adam Snarski.
W imieniu mieszkańców z powiatu bieszczadzkiego wystąpił z kolei Bartosz Romowicz, burmistrz Ustrzyk Dolnych.
Przychodzę tutaj nie tylko jako burmistrz czy polityk, ale przede wszystkim jako tato 2-letniej Kalinki, która 31 lipca 2021 roku urodziła się na oddziale w Lesku. Bulwersuje mnie jedna rzecz. Pan starosta powiedział, że będziemy coś robić, będziemy łączyć szpitale. Od ośmiu lat nic się nie stało. Dojdziemy wkrótce do takiej podbramkowej sytuacji, że kobieta z Lutowisk, Cisnej czy Ustrzyk Górnych będzie musiała wynajmować miesiąc przed porodem mieszkanie w Rzeszowie, żeby czekać na poród w Pro-Familii, bo tam się bardziej opłaca Narodowemu Funduszowi Zdrowia
- mówił Bartosz Romowicz.
Stanowisko starostwa i szpitala
Podczas dzisiejszego spotkania nie zabrakło też zarządu powiatu leskiego ze starostą Andrzejem Olesiukiem na czele oraz Piotra Czerwińskiego, dyrektora Samodzielnego Publicznego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Lesku.
Sytuacja szpitala jest bardzo trudna. Problem polega na tym, że według prawa szpital ma utrzymać się ze środków, które pochodzą z Narodowego Funduszu Zdrowia. Za ten rok placówka ma otrzymać 48 milionów złotych. Musimy mieć też świadomość, że na same płace szpital wydaje około 50 milionów złotych. Od kilku lat taka sytuacja ma miejsce. Żeby funkcjonować szpital musiał zaciągnąć kredyt. Wygląda to tak, że jeżeli lecznica ma za mało pacjentów to i jest przy tym mniej pieniędzy. Na dzisiaj szpital stracił zdolność kredytową
- powiedział starostwa.
Andrzej Olesiuk podkreślił, że powiat nie chce likwidować szpitala, jednak on może zlikwidować się sam, ze względu na brak środków. Jednym z rozwiązań zdaniem starosty jest stworzenie programu, który zakłada współpracę trzech szpitali Leska, Ustrzyk Dolnych i Sanoka. Podobnie mówi Piotr Czerwiński, dyrektor szpitala zauważając, że liczby są bezwzględne, a placówka musi się bilansować – przychody mają być zrównane z kosztami.
Stoję przed bardzo trudną decyzją. Z jednej strony nie jestem w stanie dalej zadłużać szpitala, a z drugiej strony nie jestem w stanie zapewnić środków w niedługim czasie na wynagrodzenia. Program naprawczy, który przygotowuje nie będzie wdrożony w jednej chwili – w ciągu jednego miesiąca czy pół roku. Likwidacja oddziałów jest procesem długotrwałym i należy pamiętać, że takich oddziałów już się nie odtworzy. Ekonomia i finanse są bezwzględne
- dodał Piotr Czerwiński.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.