Tragiczne wydarzenia w Baligrodzie – rys historyczny
Masakra była częścią szeroko zakrojonej akcji UPA, mającej na celu eksterminację polskiej ludności zamieszkującej Małopolskę Wschodnią. W ramach tej kampanii, UPA przeprowadzała liczne ataki na polskie wsie i miasteczka, eliminując mieszkańców w sposób brutalny. W Baligrodzie, do zbrodni doszło w kontekście nasilających się napięć etnicznych i działań wojennych na froncie wschodnim II wojny światowej. Kilka dni przed masakrą, 30 lipca 1944 roku, banderowcy uprowadzili 11 Polaków ze Średniej Wsi, których później powiesili w okolicach Baligrodu. Ta zbrodnia wywołała panikę wśród polskich mieszkańców. Wielu z nich opuściło Baligród, szukając schronienia w pobliskim Lesku. Pozostali próbowali negocjować z lokalną społecznością ukraińską w nadziei na zapewnienie sobie bezpieczeństwa. Na krótko przed masakrą, 3 sierpnia, delegacja polskich mieszkańców została zapewniona przez dowódcę UPA, Wasyla Szyszkanyncia "Bira", że nic im nie grozi. Były to jednak fałszywe obietnice mające na celu uśpienie czujności Polaków.Wczesnym rankiem 6 sierpnia 1944 roku, oddział UPA przybył do Baligrodu od strony Stężnicy i Huczwic. Sotnia "Burłaki" otoczyła polskich mieszkańców, którzy zgromadzili się w kościele. Upowcy wyselekcjonowali grupę mężczyzn, których zaprowadzili na miejsce egzekucji i rozstrzelali. W tym czasie inne grupy UPA, korzystając z listy proskrypcyjnej sporządzonej przez OUN, przeszukiwały domy, zabierając wybranych mężczyzn na egzekucję. Kilku z nich zabito na miejscu w domach. Wśród zamordowanych znalazł się między innymi sędzia, kapitan rezerwy artylerii Wojska Polskiego, dr Stefan Schlarp.
Podczas gdy egzekucje trwały, część mężczyzn pozostających w kościele została ocalona dzięki interwencji greckokatolickiego księdza Olenki, który wstawił się za nimi u dowódców UPA. Po otrzymaniu informacji o zbliżających się oddziałach partyzantów sowieckich, UPA przerwała masakrę i wycofała się ze wsi, zabierając ze sobą lekarstwa z miejscowej apteki.
Po masakrze, przerażeni Polacy, którzy przetrwali, uciekli do pobliskich lasów w obawie przed dalszymi atakami. Strach przed odwetem spowodował również, że wielu ukraińskich mieszkańców opuściło swoje domy. Kolejny atak UPA na Baligród miał miejsce dokładnie rok później, 1 sierpnia 1945 roku. Wówczas, ukraińscy napastnicy zaatakowali posterunek milicji, a następnie, po nieudanej próbie zdobycia go, spalili siedem domów w ramach odwetu.
Upamiętnienie ofiar
W 1984 roku w Baligrodzie wybudowano pomnik, na którym umieszczono tablicę z nazwiskami zamordowanych mieszkańców. Corocznie, w rocznicę mordu, odbywają się uroczystości upamiętniające te tragiczne wydarzenia. W tegorocznych uroczystościach wzięli udział między innymi Robert Stępień, wójt gminy Baligród; nadkomisarz Paweł Rysz, zastępca komendanta Komendy Powiatowej Policji w Lesku; brygadier Robert Wojciechowski, komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Lesku; pułkownik Waldemar Ciszek, dyrektor Zakładu Karnego w Uhercach Mineralnych; przedstawiciele Nadleśnictwa Lesko; podpułkownik Maciej Brzeziński, komendant placówki Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej w Wetlinie; członkowie Stowarzyszenia Pionierów Ziemi Leskiej; Zbigniew Bończak, przewodniczący Rady Gminy Baligród; Anna Hydzik, dyrektor DPS w Baligrodzie wraz z pracownikami, przedstawiciele Środowiskowy Dom Samopomocy w Nowosiółkach oraz mieszkańcy gminy Baligród. Honorową wartę podczas wydarzenia pełnili strażacy Ochotniczej Straży Pożarnej oraz Młodzieżowa Drużyna Pożarnicza w Baligrodzie.Po mszy świętej, nastąpiło uroczyste złożenie kwiatów na pomniku upamiętniającym wydarzenia sprzed 80 lat.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.