reklama
reklama

Odszedł Marek Pasiniewicz. Leśnik, radny, strażnik bieszczadzkiej przyrody

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Facebook/Opiekunowie Bieszczadzkiej Historii

Odszedł Marek Pasiniewicz. Leśnik, radny, strażnik bieszczadzkiej przyrody - Zdjęcie główne

Odszedł Marek Pasiniewicz. Leśnik, radny, strażnik bieszczadzkiej przyrody | foto Facebook/Opiekunowie Bieszczadzkiej Historii

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

AktualnościJeszcze niedawno przygotowywał stalową kotwę pod krzyż na cmentarzu wojennym w Zubeńsku. Teraz – zaledwie rok po śmierci brata Adama – społeczność Bieszczadów żegna Marka Pasiniewicza, człowieka lasu i oddanego samorządowca. „To wielka strata dla nas wszystkich. Została pustka, której nie da się wyrazić słowami” – przekazało Stowarzyszenie Opiekunowie Bieszczadzkiej Historii.
reklama

Marek Pasiniewicz całe dorosłe życie związał z bieszczadzkimi lasami. Był leśnikiem „z serca, z wyboru, z codziennego życia” – podkreślają jego współpracownicy. Nie ograniczał się do obowiązków służbowych: aktywnie chronił dziką zwierzynę, zwłaszcza żubry i niedźwiedzie, symbolicznie odpowiadając za to, co w Bieszczadach najcenniejsze – naturalną bioróżnorodność.

Leśnik, który nie tylko znał przyrodę, ale ją rozumiał i chronił

– napisali w pożegnalnym komunikacie Opiekunowie Bieszczadzkiej Historii.

Zaangażowany samorządowiec

Marek Pasiniewicz angażował się również w sprawy swojej małej ojczyzny jako radny Gminy Komańcza. Jak podkreślają mieszkańcy, wykonywał tę funkcję „spokojnie, uczciwie, z troską o ludzi i miejsce, w którym żyjemy”. Unikał rozgłosu, skupiał się na pracy – od porządkowania spraw drogowych po wspieranie lokalnych inicjatyw kulturalnych i edukacyjnych.

reklama

Najświeższym śladem jego działalności pozostanie stalowa kotwa, którą własnoręcznie przygotował pod pamiątkowy krzyż na cmentarzu wojennym w Zubeńsku. Konstrukcja ma służyć przez dziesięciolecia, „trzymać to, co ważne” – jak podkreśla stowarzyszenie. Symbolicznie oddaje to, w jaki sposób Marek Pasiniewicz „trzymał w garści rzeczywistość swoją obecnością i zaangażowaniem”.

Śmierć Marka Pasiniewicza nastąpiła niespełna rok po odejściu jego brata Adama. „Trudno uwierzyć, że straciliśmy ich obu w tak krótkim czasie” – czytamy w informacji opublikowanej przez Opiekunów Bieszczadzkiej Historii.

reklama

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
logo