reklama
reklama

Nowe horyzonty Bieszczadów. Rowerowa rewolucja po dwóch stronach granicy

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Mirosław Bieniecki

Nowe horyzonty Bieszczadów. Rowerowa rewolucja po dwóch stronach granicy - Zdjęcie główne

Rowerowa rewolucja po dwóch stronach granicy | foto Mirosław Bieniecki

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

AktualnościBieszczady szykują się na zmiany, oczywiście nie w sensie krajobrazu, lecz sposobu, w jaki go doświadczamy. Dzięki rowerom elektrycznym i nowym trasom, które właśnie powstają, góry staną się dostępne dla wielu, którzy dotąd mogli je tylko podziwiać z dolin. O tym, jak wygląda dziś ten proces i co jeszcze przed nami, opowiada Mirosław Bieniecki, dyrektor Biegu Rzeźnika, który z ramienia Fundacji Bieg Rzeźnika aktywnie działa na rzecz rozwoju strategii rowerowej dla kilku gmin bieszczadzkich.
reklama

Rozwój tras rowerowych w Bieszczadach to element większej całości – strategii turystycznej w skład której wchodzi Gmina Cisna, Gmina Olszanica, Gmina Solina, Gmina Baligród i Gmina Komańcza. Jej celem jest udostępnienie gór w sposób przyjazny, zrównoważony i nowoczesny.

Jakiś czas temu włączyliśmy się w rozwój takiej strategii dla kilku gmin bieszczadzkich i jako Fundacja Biegu Rzeźnika przejęliśmy odpowiedzialność za to, żeby zaprojektować trasy rowerowe prowadzące po Bieszczadach

reklama

– powiedział Mirosław Bieniecki w rozmowie z Ewą Paciorek na kanale Fundacji Biegu Rzeźnika.

Jak podkreśla, projektowanie tras nie jest już tylko koncepcją – wkrótce pojawią się one na mapach, a niedługo później także w terenie. Jest to – jak sam to określa – „element sporej rewolucji”, jaka dzieje się właśnie w turystyce rowerowej, a jej istotą są rowery elektryczne.

Elektryczne wsparcie w górskim terenie

Dotąd jazda rowerem po górach wymagała doskonałej kondycji i specjalistycznego sprzętu.

Po tych górach na rowerze jeździło naprawdę parę osób – no, oczywiście parę to przesadzam, ale jeździło bardzo niewiele. Niewiele osób było zdolnych do jeżdżenia po górach, ponieważ jest to bardzo wymagające

reklama

– mówi.

Teraz, dzięki rowerom elektrycznym to się zmienia. Jak podkreśla dyrektor Fundacji Bieg Rzeźnika, okazuje się, że to jeżdżenie po górach stało się dostępne dla praktycznie każdego. Warto powiedzieć, że elektryczny rower nie jest fanaberią – to praktyczne narzędzie, które umożliwia przejechanie nie 20 czy 30 kilometrów tak jak na zwykłym rowerze, a nawet 80 kilometrów górskiej trasy w ciągu dnia.

Te trasy, które opracowujemy i te, które są dostępne bez żadnych oznaczeń w terenie dają też inne spojrzenie na te góry – z perspektywy poruszania się stokówkami, dolinami i bocznymi drogami. Niekoniecznie po graniach i po szczytach tak jak się biega, ale po takich szerszych drogach

reklama

– dodaje Mirosław Bieniecki w rozmowie z Ewą Paciorek na kanale Fundacji Biegu Rzeźnika.

Konflikt na szlaku – rowerzyści i piesi

Mirosław Bieniecki nie ukrywa jednak, że masowy napływ rowerzystów na piesze szlaki nie jest pożądany.

reklama

Jestem dość sporym sceptykiem tego, żeby masowa turystyka rowerowa spotykała się na tych samych trasach z turystyką pieszą, bo to prędzej czy później musi doprowadzać do konfliktu. To będzie nowa perspektywa zwiedzania gór i w tej chwili przejechanie tych 80 kilometrów na rowerze elektrycznym po górach to jest coś co jest w zasięgu możliwości większości ludzi. Spodziewam się, że ta turystyka górska na rowerach elektrycznych będzie się bardzo mocno rozrastała

– podkreśla.

Po sąsiedzku: słowacka inspiracja

Równolegle z pracami po polskiej stronie, Fundacja Biegu Rzeźnika nawiązała bliską współpracę ze słowackimi gminami przygranicznymi.

Oni otworzyli u siebie dużą sieć tras rowerowych, więc zaczęliśmy jeździć na te trasy rowerowe, sprawdzać, jak to wygląda, oglądać je z każdej strony, uczyć się od Słowaków – chociaż oni mówią, że uczą się od nas. To też dało możliwość zwiedzania Bieszczad też po drugiej stronie granicy, bowiem baza turystyczna nie jest tam aż tak dobrze rozwinięta, ale za to jest dużo pięknych nieodkrytych tras. Więc śpiąc w Polsce można jechać na jednodniową wycieczkę na Słowację i zwiedzać tamte tereny.

Efektem tej współpracy był rajd Tosa Połoniny Tour, zorganizowany po raz pierwszy w ubiegłym roku. To wydarzenie pije do Połoniny Trail, który jest główną ścieżką rowerową po stronie słowackiej.

Był to taki rajd na Słowację – testowo właściwie. Powiedzieliśmy: a zobaczymy, zbierzmy grupę ludzi, przejedźmy się. I wyszło całkiem fajnie, bowiem pojechało prawie 40 osób, ale uważam, że jest to sukces jak na taką pierwszą wycieczkę

– mówi Mirosław Bieniecki.

W tym roku planowana jest edycja trzydniowa – ze zwiedzaniem wygasłego wulkanu, słowackich wsi z zachowaną drewnianą architekturą, obserwatorium astronomicznego czy połoniny Gazdoráň. Nie zabraknie także lokalnych smaków i słowackiego piwa.

Transgraniczna turystyka

Nowe trasy, wspólne działania z partnerami ze Słowacji, rozwój rowerów elektrycznych – to wszystko sprawia, że przed Bieszczadami otwierają się nowe możliwości. Choć – jak przyznaje Mirosław Bieniecki „to nie jest wielka rzecz, to nie jest impreza na tysiące ludzi, ale to coś fajnego i coś nowego”. W jego opinii, wiele osób wciąż nie traktuje Bieszczad jako celu rowerowej wyprawy. „Ludzie na razie nie mają takiej koncepcji, żeby w Bieszczady jechać na rowerze”. Zmienić to mogą właśnie gotowe trasy – nawet jeśli na początku tylko na mapach czy stronie internetowej. To pierwszy krok do szerszej zmiany myślenia o Bieszczadach jako regionie przyjaznym nie tylko piechurom i biegaczom, ale także rowerzystom.

Podróż do Słowacji niczym podróż w czasie

Odwiedziny po słowackiej stronie mają też swój niepowtarzalny klimat.

Ta podróż na Słowację jest trochę taką podróżą w czasie. Bukowskie Wierchy – słowacka część Bieszczadów – przypominają polskie Bieszczady sprzed 30 lat, gdzie czas się trochę zatrzymał, gdzie jest taki klimat braku turystyki, braku infrastruktury turystycznej, cywilizacji, jak jest u nas – nie obrażając w żaden sposób Słowaków oczywiście

– dodaje Mirosław Bieniecki.

To kontrast, który może być inspiracją, ale też przypomnieniem, jak wiele zmieniło się po polskiej stronie – nie zawsze na lepsze.

źródło: Fundacja Bieg Rzeźnika, rozmowa Ewy Paciorek z Mirosławem Bienieckim (https://youtu.be/CDYk90vD2m0?si=uJP-ad5tAN5pbqj4)

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
logo