W kalendarzu pasterzy szczególne miejsce zajmuje dzień świętego Michała Archanioła – 29 września. To właśnie wtedy kończy się sezon wypasowy, trwający od wiosny aż do pierwszych jesiennych chłodów. Owce, które przez kilka miesięcy pozostawały pod opieką baców i juhasów, schodzą z wysokich hal i wracają do gospodarstw.
Jesienny redyk ma charakter rozliczeniowy – właściciele zwierząt, zwani gazdami, odbierają swoje stada. To moment, w którym podsumowuje się cały sezon: stan owiec, jakość i ilość wytworzonych serów, a także warunki, w jakich przyszło pracować pasterzom. Zgodnie z tradycją mówi się: „po świętym Michale nie pasę wcale” – powiedzenie to dobrze oddaje rytm, w jakim od pokoleń funkcjonuje pasterskie życie.
Czym właściwie jest osod?
Samo słowo „osod” wywodzi się z gwary i oznacza odprowadzenie owiec do gospodarstw. Obrzęd ten, choć praktyczny, ma także wymiar symboliczny – kończy pewien etap pracy, a jednocześnie spaja społeczność wokół wspólnego doświadczenia. Wiosną odbywa się redyk w drugą stronę – zwany mieszaniem owiec. Po okresie wykotów baca zbiera zwierzęta od poszczególnych gazdów, często po kilka lub kilkanaście sztuk od każdego. Owce łączone są w jedno stado i wypasane wspólnie. Jesienią, podczas osodu, stado zostaje rozdzielone i wraca do gospodarzy.
Jesienny osod nie ogranicza się do samego przepędzenia zwierząt. Tradycyjnie towarzyszą mu liczne elementy obrzędowe: sygnały trombit, które dawniej służyły do nawoływania owiec, wspólne spotkania mieszkańców i pasterzy, a także kulinarne symbole sezonu – takie jak bryndza, bundz czy oscypki. Ważnym elementem są redykołki, czyli niewielkie serowe figurki o różnych kształtach, przygotowywane przez baców i juhasów. Stanowią one formę podziękowania i upominku, który pasterze wręczają gazdom przy okazji rozliczeń. To drobny gest, ale mocno zakorzeniony w tradycji i symbolizujący wdzięczność oraz wspólnotę.
Edukacja i przypomnienie o korzeniach
Współczesne osody często mają także wymiar edukacyjny i turystyczny. Obok samego przepędu owiec odbywają się jarmarki lokalnych produktów, pokazy rzemiosła i degustacje tradycyjnych potraw. To okazja, by przypomnieć o kulturze Wołochów – ludu pasterskiego, który w XV wieku przybył na ziemie polskie, wprowadzając model wypasu i wiele elementów, które do dziś stanowią podstawę górskiego pasterstwa.Dzięki takim wydarzeniom mieszkańcy i turyści mogą zobaczyć, jak wygląda codzienna praca baców i juhasów, poznać ich trudności – od całodobowej opieki nad owcami po konieczność ochrony stada przed drapieżnikami. Jednocześnie to forma promocji lokalnej tożsamości i zachowania tradycji, które mogłyby zaniknąć w obliczu zmian cywilizacyjnych.
Trud i ciągłość pasterstwa
Pasterstwo w Bieszczadach, podobnie jak w innych częściach Karpat, jest zajęciem wymagającym. To praca, która wymaga całkowitego poświęcenia i stałej obecności przy stadzie. Mimo trudności tradycja ta jest nadal praktykowana, a w niektórych miejscach przekazywana z pokolenia na pokolenie. Bacówki, takie jak ta w Osławicy, pełnią rolę nie tylko gospodarstw pasterskich, ale również miejsc spotkań, w których kultywuje się dawne zwyczaje. Dzięki temu osod nie jest tylko wydarzeniem folklorystycznym – staje się świadectwem trwania pewnego modelu życia i pracy, w którym człowiek pozostaje w bliskiej relacji z naturą.
Znaczenie osodu dziś
Współczesny osod to więcej niż tylko zakończenie sezonu pasterskiego. To moment, w którym lokalne społeczności zatrzymują się na chwilę, by wspólnie podziękować za plony i zamknąć kolejny cykl życia. To także okazja do refleksji nad tym, jak ważne jest zachowanie ciągłości tradycji w świecie, który zmienia się bardzo szybko.Obrzęd ten przypomina, że pasterstwo – mimo swojej trudności – nadal stanowi fundament tożsamości Bieszczadów i innych regionów górskich. Osod, ze swoją prostotą i rytuałem, jest jednym z niewielu wydarzeń, które nieprzerwanie od wieków łączą ludzi, naturę i kulturę w jedną całość.
Komentarze (0)