Deutsche Welle w jednym ze swoich artykułów opisało dramatyczną sytuację niedźwiedzi w Polsce, gdzie mieszka jeszcze od 100 do 160 osobników. „Autor sugeruje w ten sposób jakoby było ich coraz mniej. Tymczasem liczba niedźwiedzi, jak też zasięg ich występowania w naszym kraju wciąż rośnie” – mówi Edward Marszałek, rzecznik prasowy RDLP w Krośnie. Przypomina on również, że pół wieku temu ich liczbę szacowano na 20 drapieżników.
Śmieszność i perfidność ulepionego w ten sposób przekazu polega na fakcie, że w niemieckich lasach nie żyje ani jeden niedźwiedź. Wprawdzie w Bawarii, od niedźwiedzi biorącej swą nazwę, można spotkać tysiące tych zwierzaków, ale wyłącznie na pomnikach, herbach i znaczkach pocztowych
- dodaje Edward Marszałek.
Niedźwiedzie w Polsce znajdują się pod ścisłą ochroną, a według wyliczeń leśników ich liczebność przekracza 200 osobników na Podkarpaciu i ciągle rośnie, podobnie jak zasięg ich występowania. Warto zauważyć, że z tego powodu pojawiają się konflikty na linii drapieżnik – człowiek. Corocznie Skarb Państwa wypłaca dziesiątki tysięcy złotych odszkodowań za straty spowodowane przez niedźwiedzie, głównie w pasiekach.
Jakoś na taką rozrzutność nie pozwala sobie Rząd Federalny Niemiec. Ostatniego niedźwiedzia zastrzelono na tym terenie w 1835 roku. Właściwie przedostatniego, bo kilka lat temu pojawił się w Bawarii niedźwiadek, ale zwierzę zostało oskarżone o zabicie siedmiu owiec, a właściwie nie oskarżone, a podejrzane. A że Niemcy to państwo prawa, na domniemanego drapieżnika-zabójcę zarządzono obławę. Miś poległ od kuli, by nie zagrozić stabilności niemieckiej gospodarki
- zauważa rzecznik prasowy.
W artykule Deutsche Welle zwrócono także uwagę na problemy niedźwiedzi, które spowodowane są polityką polskiego przemysłu drzewnego, który przerabia ich przestrzeń życiową na regały, płyty pilśniowe i brykiety drzewne. „To stwierdzenie to mistrzostwo świata. Sugeruje jakoby misie wgryzały się w drewno czy żerowały pod korą drzew” - mówi Marszałek.
Niemiecki czytelnik dowiaduje się też o rosnącej liczbie demonstracji przeciwko wycinkom w polskich lasach. Prawda jest taka, że po pierwsze – u nas nie wycina się lasów, a pozyskuje drewno w sposób zrównoważony i planowy, zaś owe demonstracje ograniczają się dziś do jednego barakowozu i szałasu na terenie Pogórza Przemyskiego. Nagłaśniana swego czasu demonstracja tzw. „kolektywu wilczyce” wystarczająco mocno skompromitowała się, by o tym nie pisać. Tą sprawą zresztą zajmują się organy ścigania, zatem można by było spuścić zasłonę milczenia na tę formę demonstracji. Niemiecki czytelnik nie dowie się jednak, że wśród prostujących byli przedstawiciele kilka nacji, w tym Niemcy, którzy u siebie takich form protestu nie mogą podjąć, ze względu na panujący tam porządek prawny
- informuje Edward Marszałek.
Fakt coraz większej liczby niedźwiedzi w Bieszczadach jest zauważalny i odczuwalny. Świadczy o tym to, że drapieżniki bardzo często spotykane są nie tylko w lasach, ale także pojawiają się na terenach zabudowanych i w pobliżu gospodarstw domowych.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.