Mieszkańcy nie poddają się i nadal walczą o zmianę planów na budowę obwodnicy Leska, a tym samym o zachowanie dorobku swojego życia. Dotychczas odbyły się dwa protesty – odpowiednio w styczniu oraz połowie czerwca bieżącego roku. Kolejny zaplanowano na najbliższy piątek. „Mówimy stanowcze NIE na trasę prowadzącą przez Huzele i Wolę Postołową” – podkreśla cały czas lokalna społeczność.
W najbliższy piątek, 15 lipca kierowcy podróżujący w Bieszczady będą musieli liczyć się ze sporymi utrudnieniami drogowymi. O godzinie 16:00 rozpocznie się protest mieszkańców Huzel i Woli Postołowej. Spod świetlicy wiejskiej w Huzelach przejdą oni drogą wojewódzką nr 893 na rondo w Lesku. Tam nastąpi jego całkowita blokada – podobnie jak miało to miejsce w czerwcu.
Lokalna społeczność sprzeciwia się jednemu z wariantów planowanego przebiegu obwodnicy Leska. Z inwestycją nie zgadzają się osoby, które nie chcą, by nowa droga przebiegała blisko ich domów i zakłócała spokój. Mieszkańcy obawiają się również wysiedleń, ponieważ przygotowany wariant wskazuje na to, że mogą być one konieczne.
Jak przyjrzymy się bliżej wyznaczonej trasie, to zauważymy, że została ona poprowadzona przez prywatne posesje. Budowa obwodnicy przez Wolę Postołową i Huzele może doprowadzić do wyburzenia nawet 50 domostw. To jest niewyobrażalnie wielki koszt społeczny
- mówi jeden z mieszkańców.
Społeczność zauważa, że nikt ich nie pytał czy potrzebują tej drogi podkreślając, że od ponad 40 lat czekają na obwodnicę ale tak zwaną północą, której założeniem jest całkowite ominięcie Leska, a co najważniejsze, wyprowadzenie ruchu z centrum miasta.
Początek planowanej drogi wojewódzkiej nr 894 przewidziano za rzeką San w miejscowości Postołów w ciągu drogi krajowej nr 84. Koniec tej trasy ma znajdować się na istniejącej drodze wojewódzkiej nr 894 w Huzelach. Całkowita długość odcinka wyniesie 3700 metrów, a plan zakłada jednokrotne przekroczenie trasy obwodowej przez rzekę San. Szacunkowy koszt tego zadania to 182 miliony złotych.
Zdjęcie główne: Kamil Mielnikiewicz