reklama
reklama

„Hos był dobrym człowiekiem, ale trochę pogubionym”. Wspomnienia Andrzeja „Żmija” Borowskiego i Przyjaciół o Panu Hosie [ZDJĘCIA]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Andrzej Żmiju Borowski

„Hos był dobrym człowiekiem, ale trochę pogubionym”. Wspomnienia Andrzeja „Żmija” Borowskiego i Przyjaciół o Panu Hosie [ZDJĘCIA] - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
9
zdjęć

foto Andrzej Żmiju Borowski

Udostępnij na:
Facebook
Aktualności Wczoraj dotarła do nas smutna informacja o śmierci Andrzeja Hermanowicza, znanego bardziej jako Pan Hos. Wszyscy przyjaciele wspominają go jako osobę wolną i szczęśliwą. „Był to dobry człowiek, pogubiony, bardzo kochał zwierzęta. O psa, Bartka dbał bardziej niż o siebie” – mówi nam Andrzej „Żmiju” Borowski”.
reklama

Wspomnienia Żmija o Panu Hosie

Hosa poznałem na początku lat 80. Wtedy był to jeszcze dzieciak – mógł mieć 11-12 lat. Byłem od niego kilkanaście lat starszy. A Polana, w której mieszkał? Polana jak to Polana – było ostro. Chłopaki przyklejali się do hipisów, którymi wtedy byliśmy wszyscy na potęgę, jednak taka przepaść wiekowa między nami stanowiła barierę nie do pokonania.

Później, jak to wszyscy Bieszczadnicy, Hos zaczął chodzić za pracą w lesie, ale ona mu za bardzo nie pasowała. Wolał zbierać zrzuty, jagody, grzyby. Miał znakomitą kondycję, był jednym z najlepszych. Wiem o czym mówię, znam zbieraczy zrzutów i to trzeba było robić bardzo szybko, głównie ze względu na niedźwiedzie. Pamiętam, że zawsze prosił mnie o to żebym mu sprzedawał te zrzuty – robiłem to za dobrą cenę. Jeśli potrzebował pożyczyć ode mnie pieniądze – pożyczałem bez wahania, gdyż wiedziałem, że i on by mi pomógł, kiedy bym tego potrzebował.

Za co wspominam Hosa? Co było najpiękniejsze o czym powiedział mi niedawno? Niespełna rok temu zapytałem go: „Hos czy Ty kiedykolwiek w życiu skłamałeś?” A on od razu, z pełnym przekonaniem powiedział „nie”. A ksywa Hos? Nawet go nie pytałem skąd się ona wzięła. Taki był. Już od dziecka nazywali go Hos. Był bardzo inteligentnym i dobrym człowiekiem. Niestety alkohol go zgubił. Szedł w zaparte, a przez to mieliśmy dużo różnych przygód. Na przykład zgłosiliśmy, że znaleźliśmy wilka. Ciągali nas wówczas po policji. Hosa zabierali cały czas „na dołek”, a on ciągle pijany. Jest taka piękna historia. Kiedyś zabrali go a on mówił tak: „panowie, ale kupcie mi fajki” – oni, że nie mają pieniędzy. Przywieźli go na komendę. Hos powiedział do nich „dajcie mi jeść” – oni z kolei, iż catering jest już zamknięty. „To, dlaczego ja jestem ciągle zamknięty?”. Policjanci odpowiedzieli mu: „jesteś cały czas pijany”. Hos zapierał się: „ja jestem absolutnie trzeźwy”. Wszyscy policjanci w śmiech. Hos: „to dawaj tego alkomata”. Dmuchnął i było 0.0. Hos dodał: „no dobra, to już się prześpię u Was”.

"Był dobrym człowiekiem"

Jak wspomina Andrzej „Żmiju” Borowski, rano odwiózł go, bo też był na przesłuchaniu. Wprawdzie policjant powiedział, że go odwiezie, ale on wolał to zrobić. Kupił mu papierosy i jedno piwo, które pił od Ustrzyk Dolnych do Polany. „Delektował się nim”.

Hos był dobrym człowiekiem, trochę pogubionym, bardzo kochał zwierzęta. O psa, Bartka dbał bardziej niż o siebie

- dodaje „Żmiju”.

„Człowiek, który w pełni pokochał wolność”

Zmarłego Andrzeja Hermanowicza wspomina rzesza przyjaciół oraz fanów. Wszyscy mówią o nim, jako człowieku, który oddałby drugiemu człowiekowi serce na dłoni.

Hosika poznałem dawno temu. Od razu było widać, że jest to osoba z dobrą duszą, uśmiechnięty, przyjazny, oddałby każdemu serce na dłoni. Kochał dzieci, zwierzęta. Jego wiernym przyjacielem był pies Bartek, który chodził za nim krok w krok. Często do niego jeździłem. Jeżeli nie zastałem go u siebie, to był pod sklepem. Zawsze chętnie opowiadał różne historie. Hos był jedną z niewielu osób, które mogę okreslić jako najwspanialsze jakie udało mi się spotkać w życiu. Był człowiekiem zaradnym, jak trzeba było pójść do roboty to poszedł - czy to na wypadł czy wypasać owce. Niejeden mógł mu zazdrościć życia. Szanowali go wszyscy zarówno lokalsi, jak i przyjezdni

- wspominana przyjaciel Janusz Cybull.

Żegnaj Hos! Stary Rockendrolowcu, co to marzył by na białym koniu porwać piękną damę swego serca. Żyłeś po swojemu, choć nie każdy to rozumiał. Byłeś Ważną Osobą Polańskiej Społeczności, choć nie każdy to akceptował. Dla mnie byłeś Hosem, którego poznałam jako nastolatka. Przez 38 lat naszej znajomości bywało, że mnie wkurzałeś do cna, ale też intrygowałeś swoim spojrzeniem na życie, trafną oceną ludzi. Żegnaj Hos!

- mówi o Panu Hosie Małgorzata Łoskot.

Żegnaj Przyjacielu. Do zobaczenia na niebieskich połoninach

- napisał Piotr Harnaś Pawełek.

Do śmierci Andrzeja Hermanowicza odniosła się też Telewizja Polsat.

Na niebieskie połoniny powędrował Andrzej Hermanowicz, czyli legendarny Pan Hos. I choć ta bieszczadzka historia dobiegła końca, to nikt nie odchodzi do końca, dopóki żyje w ludziach pamięć o nim. A my pamiętamy. Panie Hos, do zobaczenia

- czytamy w mediach społecznościowych.

WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama