Paul Rosolie, znany ekolog i obrońca przyrody, od ponad 16 lat poświęca swoje życie badaniu i ochronie dzikich zwierząt oraz ich siedlisk w takich krajach jak Indonezja, Brazylia, Indie i Peru. Szczególne miejsce w jego sercu zajmują zielone anakondy, które nazywają Amazonię swoim domem.
Misja, która wstrząsnęła światem
Paul Rosolie, widząc kurczące się siedliska tych węży, zdał sobie sprawę, że aby zwrócić uwagę międzynarodowej społeczności na ten problem, musi podjąć radykalne działania. Postanowił zrobić coś niezwykłego i zarazem niebezpiecznego — zgłosił się na ochotnika, aby zostać pożartym żywcem przez zieloną anakondę. To śmiałe przedsięwzięcie miało na celu nie tylko wstrząśnięcie opinią publiczną, ale również zbiórkę funduszy na ochronę lasów deszczowych.Dziesięć lat temu Rosolie wyruszył na swoją misję, która stała się jednym z najbardziej kontrowersyjnych i niezwykłych eksperymentów w historii ochrony przyrody. Założył specjalny kombinezon z włókna węglowego, zaprojektowany przez zespół inżynierów przy użyciu technologii 3D. Kombinezon miał na celu ochronę przed miażdżącym uciskiem węża. Wyposażony był również w mikrofon radiowy i wbudowane kamery, co umożliwiało zespołowi stałą komunikację z Rosoliem i monitorowanie sytuacji.
Eksperyment na granicy życia i śmierci
Mimo wszelkich zabezpieczeń, eksperyment prawie skończył się tragicznie. Gdy anakonda zaczęła się zaciskać na jego ciele, Rosolie zdecydował się wycofać z eksperymentu. Choć czuł się bezpiecznie dzięki zastosowanym zabezpieczeniom i obecności ekspertów, uznał, że ryzyko było zbyt duże.
Nie byliśmy pewni, czy to zadziała, jeśli zostanę połknięty w całości. Chcieliśmy jednak zrobić wszystko, bym trafił do wnętrza anakondy i nie udusił się
– opowiadał Rosolie w rozmowie z AFP.
Amerykanin zdradził, że wraz z ekipą przez blisko dwa miesiące poszukiwał odpowiednio dużego węża. Ostatecznie znaleziono sześciometrową samicę anakondy.
Kiedy podszedłem do węża, początkowo nie miał zamiaru mnie połknąć. Dopiero kiedy zacząłem uciekać i prowokować do ataku, wtedy anakonda zaczęła się bronić
– relacjonuje.
Wewnątrz anakondy
Wąż połknął głowę przyrodnika, który wewnątrz węża spędził ponad godzinę.
To było bardzo ekscytujące. Stanąłem oko w oko z jednym z największych drapieżników na Ziemi, a następnie dokonałem czegoś, czego nie zrobił jeszcze żaden człowiek
– cieszył się Rosolie.
Rosolie zapewnia, że anakonda nie ucierpiała w wyniku jego akcji. Inne zdanie na ten temat mają obrońcy praw zwierząt z organizacji PETA, według których „wąż doznał obrażeń tylko w celu podbicia słupków oglądalności”.
Mój wyczyn nie był tanią zagrywką w celu zdobycia popularności, ale akcją mającą na celu zwrócenie uwagi na niekontrolowaną wycinkę lasów Amazonii
– wyjaśnia Rosolie.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.