Wszystko zaczęło się od zgłoszenia, które otrzymały służby ratunkowe. Jak informuje portal Korso Sanockie, na miejscu natychmiast pojawiła się policja oraz straż pożarna, aby zabezpieczyć teren i próbować nawiązać kontakt z desperatem. Policjanci, po dokonaniu wstępnej oceny sytuacji, postanowili podjąć siłowe wejście do mieszkania. W akcji tej wsparli ich strażacy, którzy pomogli w wyważeniu drzwi. Po wejściu do mieszkania okazało się, że wewnątrz przebywała matka mężczyzny. Kobieta została bezpiecznie wyprowadzona na zewnątrz, jednak interwencja nabrała dramatycznego obrotu, gdy mężczyzna zagroził skokiem z parapetu okna na czwartym piętrze.
Ponadto, w trakcie siłowego wejścia do mieszkania, mężczyzna rozpylił wewnątrz gaz pieprzowy, co chwilowo utrudniło interwencję, zmuszając funkcjonariuszy do użycia masek ochronnych. Podczas trwania interwencji padły strzały, a mężczyzna wyrzucił na poduszkę ratunkową przedmiot przypominający pistolet. Wstępne informacje wskazują, że była to broń gazowa, która została zabezpieczona przez policję. Na szczęście nikt nie doznał obrażeń w wyniku użycia tego przedmiotu
– informuje aspirant sztabowa Anna Oleniacz. oficer prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Sanoku.
Pomimo prób negocjacji podjętych przez lokalnych policjantów, sytuacja pozostawała napięta. Na miejsce zostali wezwani negocjatorzy z Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie. Kontakt z desperatem był jednak utrudniony, a mężczyzna przez cały czas trwania negocjacji siedział na parapecie, grożąc skokiem.
Aby zabezpieczyć mężczyznę na wypadek przypadkowego upadku lub skoku, strażacy z Krosna rozłożyli na dole specjalną poduszkę ratunkową. W obliczu przedłużającego się impasu, na miejsce zostali również zadysponowani antyterroryści z Rzeszowa.
Całonocne działania służb
Negocjacje trwały przez całą noc, ale nie przynosiły żadnych rezultatów. Z tego powodu w poniedziałek rano na miejsce wezwano Samodzielny Pododdział Kontrterrorystyczny Policji (SPKP). Kontrterroryści byli gotowi do interwencji, jednak negocjatorzy postanowili podjąć jeszcze jedną próbę przekonania mężczyzny do zejścia z parapetu.Negocjator, który brał udział w akcji, przyznał, że były to jedne z najtrudniejszych negocjacji w jego karierze.
Mężczyzna był całkowicie zamknięty na jakiekolwiek argumenty. Trudno było do niego dotrzeć, ale nie poddaliśmy się
– powiedział negocjator.
Na szczęście, dzięki wytrwałości i profesjonalizmowi służb, udało się uniknąć tragedii. Mężczyzna dobrowolnie zszedł z parapetu okna, na którym spędził całą noc, bez konieczności interwencji kontrterrorystów. Po zakończeniu akcji został przewieziony do szpitala, gdzie otrzyma niezbędną pomoc psychologiczną.
To pokazuje, jak ważna jest praca negocjatorów i jak istotne jest, aby nie rezygnować, nawet gdy sytuacja wydaje się beznadziejna
– podsumował rzecznik policji.
Mieszkańcy bloku przy ulicy Langiewicza w Sanoku, którzy byli świadkami tego dramatycznego wydarzenia, wyrażają ulgę, że wszystko skończyło się szczęśliwie.
To była straszna noc, wszyscy byliśmy bardzo zdenerwowani. Cieszymy się, że nikomu nic się nie stało
– powiedziała jedna z sąsiadek.
Sytuacja została opanowana, ale pozostaje przypomnieniem o potrzebie wsparcia psychologicznego i społecznego dla osób znajdujących się w kryzysie.