reklama
reklama

30 lat temu płonął skansen w Sanoku. Wspomnienie największego pożaru w historii skansenów [ZDJĘCIA]

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: MBL

30 lat temu płonął skansen w Sanoku. Wspomnienie największego pożaru w historii skansenów [ZDJĘCIA] - Zdjęcie główne
Zobacz
galerię
20
zdjęć

foto MBL

reklama
Udostępnij na:
Facebook
Aktualności 2 lipca 1994 roku pozostanie w pamięci wielu jako jeden z najtragiczniejszych dni dla polskiej kultury i dziedzictwa narodowego. 30 lat temu wybuchł ogromny pożar w Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku, który zniszczył znaczną część skansenu, niszcząc bezcenne zabytki i fragmenty przeszłości, które stanowiły świadectwo życia naszych przodków.
reklama


Dnia 2 lipca 1994 roku sanockim parku etnograficznym wybuchu tragiczny w skutkach pożar w ciągu kilkunastu minut ogień strawił 15 obiektów architektury oraz ponad 1300 zgromadzonych w nim eksponatów.

Straty po pożarze zostały systematycznie uzupełnione poszukiwano w terenie odpowiednich do przeniesienia obiektów ostateczne zabliźnienie ran nastąpiło dopiero niedawno kiedy to na miejsce spalonych zabudowań przeniesiono i wyposażono ostatnią zagrodę pogórzańską z Lutczy.

Tragedia w Muzeum Budownictwa Ludowego

Do gaszenia pożaru przystąpiło 26 jednostek PSP i OSP z Sanoka, Leska, Brzozowa, Krosna i okolicznych miejscowości. Akcja gaszenia trwała do późnych godzin popołudniowych dnia następnego. Pożar objął ogromny obszar skansenu. Na czuwanie nocne pozostawiono 6 wozów z jedną cysterną. Strażacy nie odnieśli obrażeń, ale straty w dziedzictwie kulturowym były ogromne.

Byłem wówczas komendantem OSP Nowosielce. Pamiętam, że wybierałem się akurat na wesele, kiedy syrena zawyła. Okazało się, że sprawa jest poważna - pali sie skansen w Sanoku. Nasza jednostka została skierowana przez dowódcę do zabezpieczenia wody. Pompowaliśmy z motopompy wodę z Sanu do poszczególnych wozów gaśniczych, które do nas tam podjeżdżały

- wspomina w rozmowie z portalem Korso Sanockie Włodzimierz Kozieradzki. 

Przebieg akcji gaśniczej

Gaszenie pożaru było niezwykle trudnym i skomplikowanym zadaniem. Pożar wybuchł nagle, a silny wiatr szybko przenosił płomienie na kolejne obiekty, zagrażając całemu skansenowi. Strażacy musieli działać błyskawicznie. Na miejsce przybyło 26 jednostek PSP i OSP z Sanoka, Leska, Brzozowa, Nowosielec, Krosna i okolicznych miejscowości.

Początkowo priorytetem było zabezpieczenie najcenniejszych obiektów i niedopuszczenie, aby ogień się rozprzestrzeniał. Strażacy ustawili węże i cysterny w strategicznych miejscach, próbując utworzyć bariery wodne. W walce z żywiołem brali udział również mieszkańcy Sanoka, którzy pomagali nosić wodę z pobliskiego potoku oraz rozkładać mokre koce na zagrożonych budynkach. Praca była utrudniona przez gęsty dym, wiatr oraz panujący upał. Strażacy w pełnym wyposażeniu musieli zmagać się z ekstremalnymi warunkami, a czasem wręcz heroicznie walczyć o każdy fragment skansenu. Pożar rozprzestrzeniał się z niesamowitą prędkością, co sprawiało, że często nie było czasu na dokładne planowanie – liczyła się każda minuta.

Przyczyny pożaru

Pożar wybuchł w sobotnie popołudnie, kiedy na terenie skansenu przebywało wielu zwiedzających. Chociaż dokładne przyczyny wybuchu ognia nigdy nie zostały jednoznacznie ustalone, istnieje kilka teorii na ten temat. Jedną z nich jest zwarcie instalacji elektrycznej w jednym z budynków skansenu. W tamtych latach wiele obiektów nie było wyposażonych w nowoczesne systemy przeciwpożarowe, co mogło przyczynić się do szybkiego rozprzestrzenienia się ognia.

Inna teoria sugeruje, że pożar mógł być wynikiem nieostrożności jednego ze zwiedzających, który mógł wyrzucić niedopałek papierosa na suche trawy w pobliżu drewnianych budynków. Takie sytuacje były niestety dość częste, zwłaszcza w upalne dni, kiedy to wystarczyła iskra, aby wywołać ogromny pożar.

Nie można też wykluczyć celowego podpalenia, choć brak jest dowodów na poparcie tej tezy. W każdym razie niezależnie od przyczyny, skutki były tragiczne i dotkliwe dla całej społeczności lokalnej i miłośników dziedzictwa kulturowego.

Ogromne straty i reakcje

Na miejscu spłonęły m.in. chałupa z Roztok Dolnych, spichlerz z Rogów, wiatrak z Węgierki Zachodniej, dom z Woli Sękowej oraz kuźnia z Roztok Dolnych. Spłonęły też drobniejsze obiekty, takie jak szopa z Płazowa, stodoła z Klimkówki, chałupa z Kołkówki, kapliczka z XVIII wieku i studnia z Sułów.

Z ogromnym trudem udało się uratować między innymi chałupę „Podczaszyńskiego” i młyn z Wisłoka Wielkiego. Obiekty te oraz inne zbiory muzealne zaczęto zwozić w bezpieczne miejsce, gdzie złożono je na ziemi.

Ówczesny kapitan PSP w Sanoku, Adam Nędza, nie mógł nie zauważyć olbrzymiego zaangażowania ludzi w gaszenie:

Czujemy się jak po pogrzebie. Ucierpiało nasze wspólne dziedzictwo kulturowe - została zniszczona przez żywioł część przeszłości świadcząca o życiu naszych przodków

- mówił wówczas Adam Nędza.

Skutki pożaru

Niestety największe zagrożenie stanowiły drewniane pokrycia dachowe, których nie udało się uratować. Doszło do całkowitego zniszczenia drewnianych zabytków architektury ludowej, które w sanockim muzeum stanowią jedyną tego typu kolekcję w Europie.

Strażacy usiłowali wydobyć spod gruzów ocalałe cenne elementy. Udało się uratować zaledwie kilka. Ogień rozprzestrzeniał się tak błyskawicznie, że nie było mowy o uratowaniu więcej, nawet części eksponatów.

Odbudowa i nadzieja

Mimo ogromnych strat, Muzeum Budownictwa Ludowego nie poddało się. Dzięki ogromnemu zaangażowaniu pracowników muzeum oraz wsparciu lokalnej społeczności rozpoczęto proces odbudowy zniszczonych obiektów. W ciągu kolejnych lat udało się odbudować część zniszczonych budynków, choć wiele z nich zostało utraconych na zawsze.

W skansenie i na jego terenie prowadzona była działalność rzemieślnicza, odbywały się kursy i zajęcia z różnych dziedzin związanych z życiem na wsi. Prowadzone były również warsztaty rzeźbiarskie oraz wystawy sztuki ludowej. Tylko niektóre sprzęty i rekwizyty udało się ocalić z pożaru.

Dziś, 30 lat po tragedii

Dziś, 30 lat po tej tragedii, Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku nadal pełni swoją misję, edukując i przypominając o bogatej historii i kulturze regionu. Pożar z 1994 roku przypomina nam jednak, jak kruche i cenne jest nasze dziedzictwo oraz jak ważne jest jego ochronienie dla przyszłych pokoleń.

W ciągu tych trzech dekad skansen zdołał odbudować wiele zniszczonych obiektów, a także wzbogacić swoją kolekcję o nowe eksponaty. Dzisiejsze muzeum jest świadectwem siły i determinacji lokalnej społeczności, która nie poddała się w obliczu ogromnej straty.

Pożar Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku w 1994 roku był jednym z najtragiczniejszych wydarzeń w historii polskich skansenów. Zniszczenie tak wielu bezcennych zabytków było bolesnym ciosem dla kultury i dziedzictwa narodowego. Dziś, dzięki ogromnemu wysiłkowi i determinacji, muzeum kontynuuje swoją misję, przypominając o konieczności ochrony i pielęgnowania naszego dziedzictwa, aby przyszłe pokolenia mogły czerpać z niego wiedzę i inspirację.

reklama
WRÓĆ DO ARTYKUŁU
reklama
Artykuł pochodzi z portalu korsosanockie.pl. Kliknij tutaj, aby tam przejść.
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama