reklama

Bieg Rzeźnika w pandemii

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Piotr Dymus Photography

Bieg Rzeźnika w pandemii - Zdjęcie główne

Na trasie Biegu Rzeźnika | foto Piotr Dymus Photography

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościFestiwal był pierwszą dużą imprezą biegową, która odbyła się od czasu wprowadzonego w marcu zakazu organizowania zawodów sportowych. W Imprezie wzięło udział ponad 2 i pół tysiąca osób.

Sposób na pandemię.

 

Aby dostosować się do utrudnionych warunków organizacyjnych, Fundacja Bieg Rzeźnika postanowiła wykorzystać potencjał imprezy do promocji Bieszczad i ratowania lokalnej branży turystycznej.

Udało się to osiągnąć dzięki specyficznej formule imprezy wymyślonej i przygotowanej specjalnie na nietypowe, epidemiczne warunki. 

 

W zmienionej wersji Festiwal trwał aż 9 dni, po to by biegacze, nie mogąc rywalizować ze sobą bezpośrednio, mogli indywidualnie pokonać trasę wybranego biegu.

 

Rejestrując się w wirtualnym biurze Festiwalu, każdy wybierał dzień i godzinę startu. Trasy były znakomicie oznakowane (także dla warunków nocnych), co wielokrotnie podkreślali na mecie uczestnicy.

 

Przez cały okres trwania Festiwalu zapewniony był pomiar czasu na starcie i mecie w Cisnej oraz opieka medyczna. W punkcie odbioru pakietów kontakt z obsługą był zdystansowany, a zawodnicy i wolontariusze musieli nosić maseczki.

 

Względy sanitarne spowodowały, że nie można było zorganizować tradycyjnych punktów żywieniowych. Każdy otrzymał to, co trzeba w pakiecie startowym.  Trasy biegów zostały wytyczone tak, aby biorący w nim udział przebiegali przez Cisną, gdzie mogli posilić się, napić i ewentualnie przebrać. Było to szczególne istotne wobec panujących warunków. 

 

Zobacz trasy Biegu Rzeźnika 2020 

 

Nowa formuła biegów

 

Długotrwałe opady deszczu i burze sprawiły, że bieszczadzkie szlaki zamieniły się w bajora błota, w których grzązł nawet ciężki sprzęt, a nie tylko biegowe buty.

 

O rekordowych wynikach trudno mówić, bo i okoliczni mieszkańcy, i stali bywalcy imprezy zgodnie twierdzą, że takiego błota w Bieszczadach nie pamiętają najstarsi „rzeźnicy”.

 

Trzeba też pamiętać, że trasy biegów były nowe, całkiem inne od dotychczasowych, stworzone specjalnie na potrzeby imprezy w czasach pandemii.

 

Zniesione limity czasowe dały biegaczom jeszcze jedną nietypową możliwość, z której wielu skorzystało. Dłuższe biegi można było rozłożyć nawet na kilka dni, biegnąc jednego dnia pierwszą pętlę Rzeźnika, Sky czy Ultra, a drugą i ewentualnie trzecią uzupełnić w dni następne, nawet po dniu przerwy. Skorzystał z tej formuły choćby ojciec-założyciel Biegu Rzeźnika, Mirosław Bieniecki.

 

Prezes Fundacji Bieg Rzeźnika wystartował do Rzeźnika Sky 51 km w poniedziałek nad ranem, pokonał 25-kilometrową żółtą pętlę, wrócił do pracy nad organizacją i przebiegiem zawodów, a trasę (tym razem pętle czerwoną) dokończył w czwartkowe przedpołudnie. Łączny czas Mirosława Bienieckiego w Rzeźniku Sky to 79 godzin 2 minuty i 2 sekundy.

 

Festiwal liczb

 

Codziennie na trasy pięciu biegów festiwalowych wyruszało średnio 280 osób, co przy łącznej długości tras wynoszącej 270 km daje około jednej osoby na kilometr. To najlepiej świadczy o tym, jak organizatorom udało się rozproszyć biegaczy po Bieszczadach i zachować sanitarne wymogi bezpieczeństwa.

 

Największą frekwencją cieszył się tradycyjnie biegany parami XVII Bieg Rzeźnika na 80 km (wzięło w nim udział 369 par, czyli 738 uczestników) oraz IX Rzeźniczek, na którego 26-kilometrową trasę wyruszyło 760 osób.

 

Ponad 400 biegaczy wystartowało w najmłodszym rzeźnickim dziecku, czyli III Dysze na Jeleni Skok 11 km, przeszło 350 w III Rzeźniku Sky 51 km, a ćwierć tysiąca (dokładnie 251) w Rzeźniku Ultra na dystansie 107 km.

 

Nie było festiwalowej oprawy, grupowych startów, masowego biegania po górach, punktów odżywczych i ceremonii dekoracji. Były za to indywidualne bieganie przez 9 dni na prawie 300 kilometrach świetnie oznakowanych tras, pomiar czasu i medale dla każdego.

 

Nie taki diabeł straszny

 

Z opinii wygłaszanych na mecie wynika, że nietypowa formuła i bieg nie masowy, a w samotności, ewentualnie w towarzystwie jednej-dwóch osób, bardzo podobały się wielu uczestnikom. 

 

„To kwintesencja biegania w górach” - mówili. „Ultra powinno wyglądać właśnie tak: samotnie walczysz ze swoimi słabościami, masz mnóstwo czasu na refleksje i przemyślenia” - dodawali. I kwitowali: „Fantastycznie, że wreszcie, po trzech miesiącach przerwy, odbył się bieg, na który można było wyrwać się z domu!”

 

Relacje te znakomicie wpisały się w główną ideę Biegu Rzeźnika. Impreza od początku stawia na promocję turystyki, Bieszczad i zdrowego stylu życia.

 

Dzięki nowej formule biegacze mogli przeżyć z jednej strony namiastkę atmosfery Festiwalu, a jednocześnie podjąć walkę z własnymi słabościami na trudnych bieszczadzkich szlakach.

 

„Tegoroczna formuła imprezy Idealnie wpisała się w starą rzeźnicką zasadę mówiąca, że zwycięzcami są wszyscy, którzy ukończą nasz bieg“ - mówi Mirosław Bieniecki

 

Dyrektor VI Festiwalu Biegu Rzeźnika zapowiada też, że pewne elementy tegorocznej formuły biegu, które znakomicie się sprawdziły, zostaną utrzymane w przyszłości. 

 

VI Festiwal Biegu Rzeźnika 2020 zorganizowała Fundacja Bieg Rzeźnika przy wsparciu sponsorów i partnerów: Nadleśnictwo Cisna, Hyundai, Garmin, Marma, Buff, Lech Free, 4Move, Frugo, Ostromecko, FlexiStav, Duda.  Imprezę objęły patronatem Ministerstwo Rozwoju, Ministerstwo Sportu i Dyrekcja Generalna Lasów Państwowych. Partnerem Festiwalu było Województwo Podkarpackie.

 

Fundacja Bieg Rzeźnika jest partnerem portalu wBieszczady.pl 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE