Sanoczanie nie przestraszyli się gospodarzy. Od początku prowadzili otwartą grę, uważną w defensywie. Dopiero w 9 min. gorąco zrobiło się pod bramką STS-u, ale w efekcie górą był P. Spesny.
W 14 min. ładny, techniczny strzał oddał z bliska D. Wanat, ale na wykonany zwód nie dał się nabrać bramkarz gości. W końcówce wydawało się, że uda się gospodarzom strzelić gola „do szatni”, ale po mocnym strzale M. Franssili krążek wylądował na poprzeczce.
Początek II tercji przyniósł dość wyraźną przewagę gospodarzy, ale bramka P. Spesnego ciągle była jak zaczarowana. Nie udało się go pokonać ani M. Kruczkowi (22 min.), ani G. Pasiutowi (26), ani F. Starzyńskiemu, choć było groźnie. Gdy w 32 min. na ławkę kar powędrował F. Stoklasa, wydawało się, że te ich niewykorzystane sytuacje mogą się zemścić. Tymczasem, gdy sanoczanie szykowali się do ataku, gospodarzom udała się kontra. Podanie J. Rohtli przejął F. Starzyński, umieszczając krążek obok P. Spesnego.
W końcówce próbowali się zrehabilitować goście, śmielej atakując bramkę GKS-u. W 37 min. w dobrej sytuacji znalazł się powracający z ławki kar B. Florczak, ale nie zagroził poważnie bramce J. Simbocha. Minutę później przed szansą na doprowadzenie do remisu stanął D. Ginda, jednak krążek po jego strzale trafił w słupek.
Od początku III tercji widać było, że sanoczanie podejmą próbę zdobycia wyrównującej bramki, nieco mocniej atakując rywala. Już w 41 min. szybką dwójkową akcję zainicjowali K. Filipek z M. Białym. Niestety, skończyła się ona minimalnym spalonym. Potem sanoczanie popisali się kilkoma ładnymi zespołowymi akcjami, ale gospodarze bronili się bardzo odpowiedzialnie. W 45 min. przedarł się przez zasieki obronne GKS-u M. Bielec, jednakże nie udało mu się umieścić krążka w siatce. Rozluźnione nieco szyki defensywy STS postanowili wykorzystać gospodarze.
W 51 min. błyskotliwym slalomem popisał się J. Rohtla, na szczęście w ostatnim momencie został wypchnięty za bramkę. W 54 min. potężną petardę posłał na bramkę przeciwnika M. Zieliński, ale interwencja Spesnego była fenomenalna. W rewanżu popędził na bramkę J. Simbocha K. Filipek, ale krążek po oddanym strzale trafił w brakarza. W lusterkowej niemal akcji G. Pasiut przegrał pojedynek z P. Spesnym. W 56 min. już wydawało się, że składna akcja drugiego ataku STS doprowadzi do upragnionego remisu. Niestety, J. Viikili nie udało się pokonać J. Simbocha.
W momencie, gdy ważyły się losy pojedynku, na ławce kar wylądował K. Filipek. Czasami jednak w trudnych chwilach przychodzi szczęście. Pechowo stracił krążek M. Fransilla, co sprawiło, że na bramkę gospodarzy popędziło dwóch sanoczan: M. Bielec i M. Wilusz. Niestety, nie potrafili szansy tej zamienić na wyrównującego gola. Zemściło się okrutnie kilkanaście sekund później. Po idealnym podaniu J. Rohtli krążek trafił do M. Michalskiego, a ten precyzyjnym trafieniem umieścił go w bramce P. Spesnego.
Wygrali faworyci. Sanoczanie, podobnie jak w poprzednich meczach, stawili opór przeciwnikowi, niestety i tym razem zeszli z tafli pokonani. Szkoda, bo była szansa na wyrwanie górnikom choćby punkt. A może i dwa! Może trzy!
GKS Katowice - STS Ciarko Sanok 2:0 (0:0, 1:0, 2:0)
1:0 Filip Starzyński-Jesse Rohtla (31,16, 4/5)2:0 Mateusz Michalski-Jesse Rohtla-Filip Stoklasa (58,15, 5/4)
GKS Katowice: J. Simboch – M. Franssila, O. Krawczyk; B. Fraszko, J. Rohtla, M. Michalski – M. Kruczek, P. Wajda; D. Wanat, G. Pasiut, P. Krężołek – M. Cunik, M. Zieliński; M. Adamus, F. Starzyński, F. Stoklasa – S. Skrodziuk, K. Paszek, S. Mularczyk.
Ciarko STS Sanok: P. Spesny – B. Rąpała, K. Olearczyk; K. Filipek, M. Strzyżowski, M. Biały – E. Pippo, J. Kamienieu; M. Witan, J. Viikila, J. Bukowski – H. Demkowicz, K. Biłas; M. Bielec, M. Wilusz, T. Skokan – T. Glazer, B. Florczak; Ł Łyko, D. Ginda, Sz. Fus.