Niedzielne wydarzenie rozpoczęło się od odwiedzenia izby pamięci w Baligrodzie, która powstała, by przybliżyć historię ciężkich zimowych walk z okresu I wojny światowej, a znajdujące się tam eksponaty zostały odnalezione podczas prac poszukiwawczych. Po skończeniu zwiedzania, grupa licząca prawie 100 uczestników wyruszyła na szczyt Manyłowej, gdzie zobaczyła cmentarz wojenny, a także miała możliwość wysłuchania historii walk o tą strategicznie położoną górę oraz wspomnień żołnierza armii austro-węgierskiej.
Po zakończeniu oficjalnej części wydarzenia obejrzeliśmy z bliska olbrzymi krater, który pozostał na szczycie po detonacji. Na jego dnie pochowano najprawdopodobniej wielu poległych tutaj żołnierzy
- relacjonuje Stowarzyszenie Eksploracyjno-Historyczne „Galicja”.
Historia sprzed 108 lat
Ponad 108 lat temu, 12 marca 1915 roku w wyniku akcji minerskiej miała miejsce wielka detonacja i atak wojsk austro-węgierskich na pozycje rosyjskie. Według relacji wojskowych w tym dniu na samej Manyłowej zginęło setki żołnierzy rosyjskich, a 1260 jeńców wojska Austro-Węgier wzięły do niewoli. Kolejne tysiące ofiar pochłonęły walki na sąsiednich grzbietach górskich. Poległych chowano naprędce w zbiorowych mogiłach.
Upamiętnienie poległych żołnierzy
Artur Hejnar, wiceprezes Stowarzyszenia „Galicja” przypomina, że przeprowadzone w tym miejscu prace pozwoliły ustalić miejsce podkopu i detonacji, która wstrząsnęła górą. W trakcie kilkuletnich poszukiwań znaleziono tutaj między innymi elementy broni obu armii, klamry od pasów, fragmenty skórzanych ładownic, czyli tak zwane bączki z czapek, bagnety, manierki czy saperki. Ponadto sporo innego wyposażenia używanego przez żołnierzy w tamtym okresie.Dwa lata temu, Nadleśnictwo Baligród we współpracy z samorządem i stowarzyszeniem „Galicja” doprowadziło do urządzenia cmentarza wojennego, na którym sukcesywnie są chowane szczątki żołnierskie znalezione w kolejnych fazach poszukiwań. Jak możemy przeczytać na stronie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państoowych, Manyłowa zwana była też Łysym Wierchem, zapewne stąd, że przed wiekiem las był tam po prostu zdemolowany, a ocalałe z wojennej masakry buki i jawory wciąż noszą ślady tamtych tragicznych walk.
Dziś las w dużej mierze zagoił rany, ślady walk pokryły się mchem, ale nie upoważnia nas to do zapominania o tragicznej przeszłości. Dlatego chodzimy tu co jakiś czas. Nie palimy zniczy, ale na drewnianych krzyżach wieszamy nasze leśne wstążki pamięci
- dodaje Ewa Wydrzyńska-Scelina z Nadleśnictwa Baligród.
źródło: Stowarzyszenie "Galicja", RDLP Krosno
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.