Podczas wędrówek po górskich szlakach w Bieszczadach można spotkać salamandry plamiste. Związane jest to z ich okresem godowym, a trwające opady deszczu spowodowały ich uaktywnienie.
Salamandry plamiste rozpoczynają swój okres godowy w połowie września. Z powodu obfitych opadów deszczu, największe płazy ogoniaste w Polsce uaktywniły się i już teraz można spotkać je, spacerując między innymi w wilgotnych lasach liściastych Bieszczadów i Beskidu Niskiego.
Salamandra to największy krajowy płaz osiągający ponad 25 centymetrów długości. Wyróżnia się ubarwieniem – jej czarna, błyszcząca skóra pokryta jest żółtopomarańczowymi plamami. Za uszami posiada dobrze widoczne gruczoły zwane parotydami, wydzielające salamandrynę, czyli jad, który silnie drażni śluzówkę. Leśniczy Kazimierz Nóżka z Nadleśnictwa Baligród przestrzega i nie poleca nikomu dotykania tego płaza, gdyż może spowodować to nieprzyjemne następstwa w wypadku zatarcia do oczu czy ust. Wydzielina ta może być prawdziwą trucizną. W razie dostania się do przewodu pokarmowego może wywołać drgawki, podnieść ciśnienie krwi czy też miejscowo znieczulić i spowodować drętwienie kończyn. Stąd, mimo swej ociężałości, salamandra nie ma wrogów naturalnych.
Salamandry początkiem października intensywnie żerują, uzupełniając zapasy tłuszczu, po czym kończą aktywność poszukiwaniem bezpiecznych zimowisk. Z nastaniem pierwszych przymrozków zapadają w hibernację, znikając z naszych oczu niemal na pół roku.
Źródło i zdjęcie główne: Lasy Państwowe