reklama
reklama

Nie musisz być sportowcem, by zdobyć Bieszczady. Ten sprzęt zmienia wszystko

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Bieszczadzka wypożyczalnia rowerów elektrycznych "Elektrobiesy"

Nie musisz być sportowcem, by zdobyć Bieszczady. Ten sprzęt zmienia wszystko - Zdjęcie główne

Nie musisz być sportowcem, by zdobyć Bieszczady | foto Bieszczadzka wypożyczalnia rowerów elektrycznych "Elektrobiesy"

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

AktualnościNie trzeba być wyczynowcem, by przemierzyć górskie szlaki Bieszczadów. Elektryczne rowery zmieniają sposób, w jaki poznajemy ten wyjątkowy region, dając możliwość obcowania z przyrodą bez nadmiernego wysiłku, a jednocześnie pozwalając dotrzeć w miejsca, które dotąd były zarezerwowane dla najwytrwalszych. Bieszczady otwierają się na nową formę turystyki, bliższą człowiekowi i bardziej dostępną.
reklama

Nie trzeba być wytrawnym rowerzystą górskim, by doświadczyć piękna Bieszczadów z siodełka. Elektryczne rowery, jeszcze kilka lat temu traktowane przez wielu z dystansem, dziś torują drogę ku zupełnie nowemu modelowi poznawania regionu – wolniejszemu, bardziej świadomemu i... bardziej inkluzywnemu. Za tym ruchem stoi lokalna inicjatywa, której sercem jest wypożyczalnia Elektrobiesy, prowadzona przez Krzysztofa Grabonia. Od 2022 roku Krzysztof Graboń nie tylko udostępnia turystom nowoczesne rowery ze wspomaganiem, ale aktywnie współtworzy trasy, organizuje rajdy i rozwija współpracę z podmiotami lokalnej turystyki.

reklama

Zainteresowanie tego typu rowerami jest, jednak Bieszczady głównie kojarzą się z turystyką pieszą, eksplorowaniem dzikich zakątków z tak zwanego buta, połonin i szczytów. Rower jako środek transportu jest bardzo mało popularny

– mówi nam Krzysztof Graboń.

To właśnie chęć zmiany tego sposobu myślenia i udostępnienia Bieszczadów szerszemu gronu podróżników stała się fundamentem jego działalności.

Od pasji do infrastruktury

Znamy tutejszych ludzi, mamy swoje ulubione ścieżki w lasach i wiemy, jak znaleźć zakątki nieopisane w żadnych przewodnikach

– deklaruje firma Elektrobiesy.

Ich działalność to nie tylko turystyka, ale też głęboka znajomość regionu. Dzięki temu udało się zbudować coś więcej niż zwykłą usługę, powstał projekt łączący wiedzę, pasję i odpowiedzialność. Jak powiedział nam Krzysztof Graboń, we współpracy z Elżbietą Słobodą, prowadzącą biuro Swobodne Wycieczki, zorganizowano już trzy rajdy rowerowe na Słowację. Obecnie zapowiedziano również trzydniowe wyprawy na Wyhorlt. Ich działalność wpisuje się w rosnący trend eksplorowania pogranicza Polski i Słowacji w sposób zrównoważony i dostępny.

reklama

 

Trasy dla każdego

Z myślą o rowerzystach o różnych poziomach zaawansowania, opracowano mnóstwo tras w regionie, głównie w gminach Lutowiska i Czarna. Część z nich jest już oznakowana, inne są dostępne w formie szczegółowych opisów na stronie internetowej elektrobiesy.pl. Oto wybrane propozycje tras:

  • Mała Pętla wokół Otrytu (43 km)
  • Dwernik Kamień + Mała Pętla wokół Otrytu (56 km)
  • Otrytem i Sanem (59 km) Przebiegająca przez Rajskie i Sękowiec, trasa częściowo szutrowa, z odcinkami asfaltu. Niewielkie przewyższenia, spokój i dzikość terenu sprawiają, że jest dostępna dla szerokiego grona użytkowników.
  • Długa Pętelka: Lutowiska – Olchowiec – Czarna – Skorodne – Chrewt – Otryt (44 km) Trasa o spokojnym charakterze, prowadząca przez drogi leśne i fragmenty małej oraz wielkiej obwodnicy bieszczadzkiej.
  • Skorodne, Polana i Wańka Dział na Otrycie (34 km) Krótsza pętla dla tych, którzy szukają bardziej kameralnej wycieczki w górskiej scenerii.
  • Lutowiska – Skorodne – Czarna – Lipie Rowerowy wariant turystyczny, łączący malownicze miejscowości i spokojne drogi, głównie szutrowe.
 

reklama

Trasy te mają zróżnicowaną nawierzchnię – od szutrów, przez drogi leśne, aż po fragmenty asfaltowe. Dzięki temu umożliwiają jazdę w zróżnicowanych warunkach i każdemu użytkownikowi, niezależnie od poziomu kondycji, oferują satysfakcję z przebytej drogi. Więcej tras można sprawdzić pod tym linkiem.

Znaczenie rowerów elektrycznych w Bieszczadach dostrzegają także wydawnictwa turystyczne. W przewodniku „Bieszczady na rowerze”, opublikowanym przez Compas, autor Roman Trzmielewski zaktualizował kilkadziesiąt tras, często konsultując się z Krzysztofem Graboniem. Przewodnik stanowi doskonałe uzupełnienie praktycznej wiedzy dostępnej online, oferując mapy, opisy i wskazówki dotyczące planowania wypraw.

reklama

Rower jako filozofia podróżowania

Rower i góry to dla większości wykluczają się. Sytuację mogą poprawić i realnie poprawiają rowery ze wspomaganiem elektrycznym, zwane potocznie elektrycznymi. I właśnie to wspomaganie ma czynić cuda, spowodować, że turyści chętniej wsiądą na taki rower

– mówi Krzysztof Graboń.

To istotna zmiana, bo jak zauważa, w Polsce – w przeciwieństwie do Czech, Niemiec czy Austrii – turystyka rowerowa w górach nie jest jeszcze zakorzeniona kulturowo. Jednak jego doświadczenia pokazują, że zmiana nastawienia jest możliwa.

Ci, którzy zaryzykowali, niemal w 100 procentach byli pozytywnie zaskoczeni. Wielu wraca bądź kupuje swój sprzęt

– podkreśla.

Z wyzwaniami, ale z determinacją

Brak infrastruktury, serwisów rowerowych i oznakowanych tras – to codzienność rowerzystów w Bieszczadach. Krzysztof Graboń nie ukrywa, że prowadzenie wypożyczalni w takich warunkach bywa trudne. Brak jest dobrej jakości ścieżek rowerowych, dróg rowerowych i infrastruktury, min serwisowych.

W sytuacji awarii sprzętu bardziej wyrafinowanego skutkuje to końcem atrakcji lub wyprawą w poszukiwaniu serwisu do Sanoka, Leska, Rzeszowa. Ja sam prowadzę swój serwis i spotykam się z tym problemem w sezonie na co dzień niemal. Klienci często podkreślają, że jeżdżąc po Beskidach, Sudetach wszelkie awarie można tam zrobić niemal od ręki. Ale często też podkreślają, że to co uchodzić może za słabą stronę Bieszczadów, jest w zasadzie ich potężnym atutem - dzikość, słabe lub żadne oznakowanie tras, kiepska jakość podłoża i brak tych punktów napraw

– zauważa.

Nie znaczy to jednak, że region nie potrzebuje inwestycji. Wręcz przeciwnie. Rozwój infrastruktury mógłby istotnie poszerzyć krąg odbiorców turystyki rowerowej.

Połączenie ścieżką rowerową Baligrodu, Cisnej, Wetliny, Ustrzyk, Lutowisk na pewno wpłynęłoby znacząco na rozwój turystyki rowerowej, wyeliminowało mnóstwo samochodów na odcinku od Cisnej do Ustrzyk Górnych

– mówi Krzysztof Graboń.

 

Kim są współcześni cykliści Bieszczadów?

Zaskakująco, aż 70% klientów to osoby do 32 roku życia. Kolejną dużą grupę stanowią osoby powyżej 65. roku życia. Obie grupy łączy jedno – otwartość i ciekawość. Dla młodszych to forma przygody, dla starszych – szansa na powrót do aktywności w nieco łagodniejszym rytmie. „Ci starsi z kolei i ciekawi, i odważni, i wsiadają na taki sprzęt z konieczności niejako” – podkreśla Krzysztof Graboń. To właśnie elektryczne wspomaganie okazuje się kluczowe – pozwala utrzymać tempo, nie obciążając nadmiernie organizmu. To nie moda, a realne rozwiązanie.

Krzysztof Graboń przyznaje w rozmowie z portalem wBieszczady.pl, że walczy ze stereotypami.

Musimy przełamywać stereotypy jak ten, że elektryk to nie rower. Lub takie, że nie wsiądę na taki rower, bo zrobi mi krzywdę, nie zapanuję nad nim. Kolejne to takie, że nie będę ryzykować, bo jak mi braknie prądu, a on taki ciężki. Klient masowy wymaga opieki, dobrej jakości tras i niezawodnego sprzętu. I w związku z tym, biorąc pod uwagę to, że możliwe będzie utrzymanie się w branży dzięki tylko klientowi masowemu, jest tu ogrom pracy do wykonania. A żeby się zmotywować do niej, należy przekonać jak największą ilość turystów odwiedzających nasz rejon do skorzystania z oferty wycieczek rowerowych. Na razie, według moich wyliczeń, na pewno bardzo niedoskonałych, z każdych 100 osób pozostających dłużej jak 1 dzień w gminie Lutowiska tylko niecały 1 zdecydował się na skorzystanie z oferty wypożyczenia roweru. Mam nadzieję na co najmniej podwojenie tego wskaźnika w tym sezonie

– mówi.

Przyszłość „w siodle”

Wspomaganie elektryczne, dzikość krajobrazu, brak tłumów – to wszystko składa się na wyjątkowy charakter bieszczadzkiej turystyki rowerowej. To nie przemysłowa machina, ale coś znacznie bardziej autentycznego. Bieszczady mogą stać się rowerowym eldorado – jeśli pozwolą sobie pomóc. Takim pomocnikiem może być właśnie elektryk – technologia, która nie zastępuje wysiłku, ale go wspiera.

Możliwość korzystania z rowerów elektrycznych tylko temu pomoże, na pewno nie zaszkodzi. Malkontenci i sceptycy oraz zadeklarowani wrogowie takiego sprzętu też zmieniają zdanie po pierwszej wycieczce po górach

– podkreśla Krzysztof Graboń.

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
logo