Do jednego z największych – w ostatnim czasie – pożarów w regionie doszło wczoraj w firmie produkującej okapy przy ulicy Okulickiego w Sanoku. Na miejscu zdarzenia pracowało blisko 150 strażaków, a akacja prowadzona była przez kilkanaście godzin. Aktualnie trwają działania, mające na celu wyjaśnić okoliczności i przyczyny pojawienia się ognia.
Ogromny pożar w sanockiej fabryce
O pożarze w zakładzie produkującym okapy przy ulicy Okulickiego w Sanoku służby zostały powiadomione około godziny 13:30. Ze zgłoszenia wynikało, iż płonie lakiernia. Po przyjeździe pierwszych zastępów straży pożarnych okazało się, że płoną także sąsiednie obiekty magazynowe. Strażacy natychmiast zaczęli gasić płonące budynki oraz bronić przed ogniem pozostałą część fabryki. W trakcie gaszenia ognia ranny został jeden ze strażaków, który z oparzeniami trafił do szpitala. Na miejsce pożaru przybyła także grupa operacyjna KW PSP w Rzeszowie pod dowództwem zastępcy podkarpackiego komendanta wojewódzkiego PSP st. bryg. Andrzeja Marczeni.
- PRZECZYTAJ TAKŻE: Od początku czerwca obowiązuje nowy rozkład jazdy Bieszczadzkiej Kolejki Leśnej. W czwartki i piątki kursy za parowozem
Dzięki sprawnej akcji gaśniczej przed ogniem została uratowana większa część zakładu. W działania gaśnicze zaangażowanych było ponad 30 zastępów straży pożarnych z powiatów: sanockiego, krośnieńskiego, przeworskiego, jarosławskiego i brzozowskiego
- informuje bryg. Marcin Betleja, rzecznik prasowy KW PSP w Rzeszowie.
Ogień objął dwie hale produkcyjne o powierzchni ponad 6 tysięcy metrów kwadratowych. Jeszcze przed przyjazdem służb z budynku ewakuowano około 200 osób.
Skażenie pobliskiej rzeki
Społeczna Straż Rybacka w Sanoku poinformowała o ryzyku skażenia rzeki Sanoczek po pożarze w fabryce Ciarko. Substancje, które znajdowały się w zakładzie to między innymi lakiery i inne środki chemiczne. Strażnicy SSR i członkowie LOP cały czas kontrolują odcinek, aż do ujścia rzeki San. Na razie nie stwierdzono ścięcia ryb. Wędkarzy i zaniepokojonych mieszkańców uspokaja burmistrz Sanoka.
Nie doszło do skażenia rzeki. Te ujęcia wody i kanalizacja zostały w odpowiednim czasie zamknięte. Wszystko jest zabezpieczone
- mówi Tomasz Matuszewski.
„Najważniejsze, że nikt z pracowników poważnienie nie ucierpiał”
Dzień po pożarze firma Ciarko Design wydała oficjalne oświadczenie, w którym podkreśliła, że najważniejsze jest, że nikt z pracowników nie ucierpiał w zdarzeniu. Udało się uratować serce produkcji, czyli park maszynowy, główną lakiernię oraz mniejszą halę montażową, które są kluczowym elementem do zachowania ciągłości produkcyjnej.Spółka planuje wznowić procesy produkcyjne za około 2 tygodnie. Obecnie teren został zabezpieczony, a Ciarko przygotowuje się do porządkowania terenu oraz do cyklicznego przekazywania informacji o procesie wznowienia produkcji swoim pracownikom.
Sanok odwiedziła także Ewa Leniart. Wojewoda podkarpacka podkreśliła, że pomimo trudnej akcji, strażacy stanęli na wysokości zadania ratując większą część zakładu produkcyjnego. Teraz na terenie pogorzeliska do pracy przystąpią służby, które mają ustalić przyczyny pożaru.
Mam też dobre wieści na temat poszkodowanego strażaka. Jego obrażenia nie są poważne i jutro opuści sanocki szpital
- poinformowała wojewoda.