reklama

Zdobył wszystkie bieszczadzkie tysięczniki w 34 godziny. Wszystko po to, by wesprzeć chorą Pole u której zdiagnozowano zanik mięśni

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Aktualności
reklama

Trzydzieści cztery godziny – tyle czasu zajęło przebiegnięcie wszystkich bieszczadzkich tysiączników. Takiego wyczynu dokonał Łukasz Dziuban, leśniczy Leśnictwa Orelec, który swoją akcją okazał ogromne wsparcie dla chorej Poli u której zdiagnozowano zanik mięśni.

Zdobył wszystkie bieszczadzkie tysięczniki

W ciągu 34 godzin Łukasz Dziuban przebiegł około 170 kilometrów dostępnymi szlakami turystycznymi, zdobywając tym samym wszystkie bieszczadzkie szczyty liczące powyżej 1000 m n.p.m. Założeniem biegu było wpłacenie za każdy osiągnięty cel kwoty 50 złotych na zbiórkę dla chorej, 4-miesięcznej Poli Matuszek u której zdiagnozowano SMA, genetyczną chorobę zaniku mięśni. Jak sam zauważa biegacz, jedną czynnością można było zrobić dwie dobre rzeczy – dla zdrowia własnego i dla zdrowia dziewczynki.

Cała trasa miała blisko 10 tysięcy metrów przewyższeń. Po 130 kilometrach zacząłem odczuwać obite i lekko zaparzone stopy, jednakże była robota do wykonania i trzeba było ją wykonać dla Poli. Deklarowaną kwotę, czyli 50 złotych za każdy z 42 zdobytych szczytów wpłaciłem na założoną skarbonkę. Zbiórka ciągle trwa

- mówi w rozmowie z naszym portalem Łukasz Dziuban.

Czy akcja spotkała się z dobrym odbiorem?

Odbiór podczas biegu był duży. Moja żona informowała za pośrednictwem Facebooka na bieżąco o moim położeniu i ludzie wpłacali środki za kolejne zdobyte szczyty. Na trasie wspierała mnie grupa przyjaciół, którzy pomagali na punktach, gdzie mogłem coś zjeść oraz fragmentami biegli ze mną.

Dla Łukasza Dziubana nie była to pierwsza tego typu akcja charytatywna. Jak się dowiedzieliśmy, w 2018 roku obiegł linię brzegową Jeziora Solińskiego dla chorej Zosi. Nie jest to jednak koniec działań pomocowych. "Kiełkują teraz coraz nowsze pomysły".

Choroba genetyczna i walka z czasem

Pola urodziła się 5 stycznia w podkarpackim szpitalu. Wówczas nic nie zapowiadało dramatu, który wkrótce miał się rozegrać. Dziewczynka była okazem zdrowia, o czym świadczy 10 punktów w skali apgar. Na początku była ona ruchliwa, ruszała nóżkami i rączkami. Niestety do czasu.

LINK DO ZBIÓRKI PIENIĘDZY

Cicha, spokojna, prawie nie płakała. Jedyny ruch, jaki wykonywała, to wodzenie na nami wzrokiem. Nie dawało mi to spokoju. Pojechaliśmy z Polą do fizjoterapeuty, który stwierdził tylko obniżone napięcie mięśniowe. Lekarze uspokajali mnie, że na pewno wszystko jest w porządku, że dzieci rozwijają się w różnym tempie. Ja jednak nie chciałam w to wierzyć – przecież Pola przestała umieć rzeczy, które już potrafiła

– mówią zrozpaczeni rodzice.

Po dodatkowych badaniach i konsultacjach okazało się, że u dziewczynki zdiagnozowano SMA, rdzeniowy zanik mięśni. Nieuleczalną, postępującą chorobę, która osłabia i zabija wszystkie mięśnie ciała. Nieleczona zabija dzieci przed 2 urodzinami.

Usłyszeliśmy od lekarzy, że zaczynamy wyścig z czasem. Dowiedzieliśmy się o terapii genowej, dostępnej już w Polsce, rewolucyjnej, która zatrzymuje SMA. Nadal jednak jest nierefundowana i nie wiadomo, czy kiedykolwiek to nastąpi. Jej cena? Gigantyczna. 9 milionów złotych… Tyle kosztuje szansa na normalne życie Poli

– dodają rodzice.

Charytatywne drezynowanie w Uhercach Mineralnych

Do pomocy dla chorej Poli przyłączyli się również właściciele Bieszczadzkich Drezyn Rowerowych w Uhercach Mineralnych. W pierwszą sobotę czerwca odbędzie się charytatywny przejazd, z którego fundusze zostaną przekazane na zbiórkę pieniędzy. Przejazd będzie trwał około 2 godzin. Cena startowa za osobę to 40 złotych. Więcej na ten temat będziemy informować w kolejnych dniach.

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama