reklama

Wilcze opowieści cz. 11. Odwet

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Wilcze opowieści cz. 11. Odwet - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Aktualności
reklama

Po jakiejś chwili wyczuł ruch od strony pobliskiego lasu. Trzech mężczyzn skradało się krótkimi skokami. Skryli się za wielkim stogiem słomy i za chwilę dwaj przyczajeni mężczyźni podbiegli pod ganek leśniczówki. W tym samym czasie Ramzes zauważył skradającego się człowieka z dubeltówką w kierunku tylnych drzwi budynku. Rozpoznał go. Był to gajowy Krzysztof. 

Podczołgał się do człowieka pokazując mu głową, że mają intruzów. Ten delikatnie nacisnął klamkę drzwi. Były zamknięte. Potężne psisko pokazało nosem w kierunku donicy z rododendronem. Krzysztof namacał klucz i otworzył delikatnie drzwi. Wślizgnęli się w chwili, gdy ktoś gwałtownymi kopnięciami frontowych drzwi włamywał się do środka. Krzysztof bez wahania wypalił z dwururki.

Załadował szybko i wystrzelił jeszcze raz. Rozległy się krzyki rannych bandytów. Wyskoczył na zewnątrz, krzyknął -Ramzes pilnuj- i zbiegł do piwnicy. 

Pani Basiu zdążyłem.

Ach, nawet nie wiesz jak bardzo zdążyłeś.

Poprzez płacz wystraszonego Stasia usłyszeli przeraźliwy skowyt psa. Krzysztof szepnął - wracamy na dół.

Nie tak szybko gagatku - usłyszeli cyniczny głos w drzwiach piwnicy. Gajowy pamiętał, że został mu nabój w prawej lufie. Odwrócił się gwałtownie chcąc wystrzelić z półobrotu. Napastnik jednak był szybszy. Rozległ się głuchy strzał i dzielny leśnik osunął się powoli na piwniczne schody a na lewej stronie munduru rozlewała się coraz większa plama krwi. 

Barbara zasłaniając Stasia własnym ciałem próbowała wystrzelić do napastnika, ale w panice zapomniała odbezpieczyć broni.

Oooo, cóż za ból, mężulek nie nauczył wszystkiego? - zakpił bandzior. Przeszedł okrakiem nad rzężącym gajowym i celując z pistoletu w głowę kobiety i na przemian w główkę Stasia, zastanawiał się głośno kogo zastrzelić najpierw.

Wendeta Chorała

Zaczekaj - próbowała grać na zwłokę Barbara- zanim nas zabijesz powiedz mi, dlaczego?

Dlaczego? - głośno powtórzył - a dlatego że przez twojego mężula i jego przeklętego wilka straciłem pracę w ministerstwie, straciłem prestiż, pieniądze i najadłem się wstydu. Nic do ciebie nie mam, ale jesteś żoną tego łajdaka i też musisz zginąć tak jak on. Żegnajcie. 

Zza pleców bandyty rozległ się tubalny głos:

Celuję w twój durny łeb ChorałaOdłóż powoli broń, a być może przeżyjesz.

Mam złe wieści dla ciebie panie leśniczy. Właśnie trzymam na muszce twoją żonkę i syna. Nawet jak strzelisz pierwszy ja zdążę zabić jedno z nich. Wybieraj.

Nie masz szans człowieku. Na zewnątrz czekają na ciebie WOP-iści, milicja i grupa leśników z bronią w ręku. Nie masz szans - powtórzył Piotr.

Jedyna moja szansa to twoja rodzinka. Gdy tamci odejdą, ja puszczę ich wolno.

Piotr zamilkł, bo wiedział, że może stracić żonę i synka. 

Wilk w obronie swojego "stada"

Bezszelestnie zjawił się szaro-bury przyjaciel leśniczego. Potężny wilk wcześniej dotknął nosem ciężko rannego psiego przyjaciela Ramzesa. Po wejściu do leśniczówki zobaczył patową sytuację. Odys nie był negocjatorem. Był obrońcą swojego wilczo-psio-ludzkiego stada. Zaatakował bez ostrzeżenia. Skoczył z góry wbijając swoje szczęki w kark napastnika. Rozległ się niekontrolowany strzał. Spory kawał tynku poleciał na posadzkę. Usłyszał komendę Piotra - Zostaw!

Po raz pierwszy nie chciał posłuchać. Usłyszał dziecinny głosik Stasia  - Odyś, kofam cię, ziośtaf…

Helikopter Pogotowia Ratunkowego z Sanoka zabrał ciężko rannego Krzysztofa, dwóch postrzelonych bandziorów i Chorałę z wielką raną karku i naderwanym uchem. Udzielili też pomocy rannemu Ramzesowi, który został szybko odstawiony do weterynarza. Przeżył. 

Miesiąc później bandyci wylądowali w więzieniu na długie lata.

Gajowy Krzysztof nieświadomie został sławnym pacjentem na szpitalnym OIOM-ie. Gdy zaczął odróżniać majaki od jawy, zobaczył nad sobą najpiękniejsze brązowe oczy w pielęgniarskim czepku. Czekała go jeszcze długa rehabilitacja, ale on już wiedział, że dla tych pięknych oczu gotów byłby zrobić wszystko. Nawet…

Ale o tym już w następnym odcinku, który na pewno się ukaże.

Autor: Wiesław Makuch  

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama