Miłość to najważniejsze uczucie, które potrafi przezwyciężyć wszelkie przeciwności, nawet śmierć. Przykładem dozgonnej miłości jest serce na stoku góry nad Jeziorem Myczkowieckim. Za ułożonymi w charakterystyczny kształt krzewami kryje się piękna historia.
Za swoje miejsce na ziemi wybrali Bieszczady
Jadąc drogą z Myczkowiec do Soliny, a dokładnie obok parkingu u podnóża nieczynnego kamieniołomu w Bóbrce, za wodami Jeziora Myczkowieckiego można zobaczyć wśród drzew na polanie serce. Wiąże się ono z właścicielami Hotelu Solinianka. Ona Polka, a on z Indii. Zakochali się, a na swoje miejsce na ziemi wybrali… Bieszczady! Po pewnym czasie chcieli swoją krainę pokazać swoim znajomym i zaczęli budować hotel, ale nie standardowy ze ścianami od linijki. Chcieli stworzyć miejsce, w którym rzeczywiście ich goście będą mogli odpocząć od pędzącego życia, uleczyć skołatane nerwy, doznać masaży rodem z Indii. Tak powstało SPA.
- PRZECZYTAJ TAKŻE: Bieszczady na starej fotografii. Zobacz unikalne zdjęcia
Piękna obietnica małżonków

Po pewnym czasie po długich rozmowach udało im się dokupić kilka hektarów ziemi wraz z lasem sięgającym do szczytu góry Suche Berdo. Chcieli tam wybudować kolej linową, gdzie w zimie można by jeździć na nartach, a przez cały rok z wieży widokowej na szczycie podziwiać 2 zapory wodne: w Myczkowcach i Solinie oraz wody 2 zalewów: Myczkowieckiego i Solińskiego. Niestety dziesięcioletnie starania Marii nie przyniosły efektu, ponieważ ówczesne władze nie zezwoliły na budowę. Maria po otrzymaniu decyzji odmownej była zdruzgotana. Widząc jej smutek, mąż, chcąc ją rozweselić, powiedział:
Nie martw się, jeżeli któreś z nas umrze wcześniej, drugie zrobi na tym stoku wielkie serce z krzewów
Maria się uśmiechnęła…
To stało się zbyt szybko

Wraz ze swoim mężem, stworzyli tutaj drugi dom, w którym spędzali wiele dni w roku. Niestety kilka lat temu ich wspólne szczęście przerwała nagła śmierć Marii, która nastąpiła z niewyjaśnionych przyczyn. Jej zrozpaczony mąż postanowił zrobić wszystko, aby jej spełnione marzenie – ośrodek Solinianka – trwało i miało się jak najlepiej. Kiedy wyjeżdżała z Bieszczadów, nieraz powtarzała, że jej serce tam zostało. Z tego powodu mąż uczcił jej pamięć i łączącą ich miłość. W pobliżu ośrodka ułożył olbrzymie, widoczne z daleka serce z czerwonych krzewów.
Tym samym dotrzymał danego słowa, choć zawsze miał nadzieję, że zrobi to Maria… Pasmo góry Berdo zostało objęte ochroną i nazwane „Rezerwatem Nad Jeziorem Myczkowieckim”.