reklama

Mord w Jasielu. Zbrodnie UPA

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Mord w Jasielu. Zbrodnie UPA - Zdjęcie główne

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Bieszczadzkie dzieje
reklama

Część z nich upowcy zwolnili, a na pozostałych (około 60) jeńcach dokonali mordu. Motyw mordu w Jasielu wykorzystał w książce „Łuny w Bieszczadach" Jan Gerhard.

Gdy obrońcom skończyła się amunicja postanowili się poddać. Wziętych do niewoli powiązano kablem telefonicznym. Poprowadzono ich przez las w kierunku wąwozu. Jednym z żołnierzy jest Paweł Sudnik. Widzi co go czeka.

Ciała pomordowanych towarzyszy strzałem w tył głowy zaścielają dno wąwozu. Dostaje polecenie rozebrania się do naga. Ponownie wiążą mu ręce. Wola życia jest silniejsza. W momencie wyskakuje z miejsca kaźni. Uciekał kryjąc się za grube drzewa.Podczas biegu poczuł draśnięcie w ucho.

Przeczytaj również: Zbrodnia UPA w Baligrodzie

W lesie wpadł na krzyżujące się, na sypkim śniegu, ślady ludzkie. Odskoczył w bok. Schował się pod młodym świerkiem obsypanym puszystym śniegiem. Przez dziurawe gałązki dojrzał ścigających, którzy siarczyście klęli.

Pobiegli w innym kierunku. Manipulując zmarzniętym i obolałymi palcami rozplątał supeł. Uwolnił ręce. Biegł dalej. Zatrzymał się na skraju lasu. Tu zobaczył dzieci, które ścinały gałązki młodych brzóz na miotły. Spytał, co to za wieś? Wystraszone dzieci przyglądały się nagusowi.

Jeden uratowany

Na diabła nie wygląda, bo biały. Na anioła też, bo nie ma skrzydeł. Powiedziały, że to Jaworowa Wola. Szeregowy Sudnik poprosił dzieci, aby przyszedł ich ojciec. Czekał z niecierpliwością. Dręczyło go zimno. Od miejsca zbrodni oddalił się o około 12 km. Szer. Sudnik podskakiwał, rozgrzewając nogi. Ktoś mógł pomyśleć, że radości.

Przyszedł mężczyzna z kobietą. Przynieśli ubranie i buty. Był to miejscowy chłop Wojciech Szwab z żoną. To małżeństwo zaopiekowało się Sudnikiem. Na drugi dzień chłop furmanką zawiózł go do sołtysa wsi BukowskoJana Grzesia, a ten z kolei do stacji kolejowej Szczawne - Kulaszne

Tu zaopiekowali się nim funkcjonariusze SOK. I tak szer. Sudnik zameldował się w sztabie 34. pp. w Sanoku. Odwieziony został do szpitala w Rzeszowie.

18 czerwca 1946 r. powołaną komisję szer. Sudnik doprowadził do miejsca zbrodni. W sumie zginęło tam 67 żołnierzy, w tym 6 oficerów i pięciu milicjantów. Miejsce pochówku pozostałych dwudziestu bestialsko zamordowanych żołnierzy wciąż jest nieznane...

Z bieszczadzkim pozdrowieniem Jędruś Ciupaga

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama