reklama

Historia starej fotografii. Bieszczadzkie drogi w latach 50. ubiegłego wieku

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Historia starej fotografii. Bieszczadzkie drogi w latach 50. ubiegłego wieku - Zdjęcie główne

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Aktualności
reklama

Bieszczady lat 50. XX w. w niewielkim stopniu przypominały te dzisiejsze. Nie zmieniły się znacząco połoniny, chociaż i one podlegają ciągłym przemianom, jeśli chodzi o szatę roślinną.

Zmienił się natomiast znacząco wygląd dolin bieszczadzkich. Zarosły w znacznym stopniu lub zostały zalesione, ogromne przestrzenie zielonych wiosną, kwiecistych latem i pożółkłych jesienią łąk, w jakie w ciągu kilku/kilkunastu lat po wysiedleniach zamieniły się dawne pola uprawne.

Podróżowało się wtedy, bądź wędrowało, starymi drogami, nie posiadającymi wtedy jeszcze nie tylko asfaltowej, ale nawet utwardzanej nawierzchni. Nie było jeszcze większości istniejących dzisiaj mostów. Jedynie te najważniejsze, z punktu widzenia ówczesnej gospodarki, głównie leśnej, zostały odbudowane bądź zbudowane w miejscach, gdzie ich dawniej nie było.

Bieszczadzkie mosty

Przed wojną mostów w Bieszczadach było niewiele. Zbudowane zostały na drogach głównych. Były to już często mosty na betonowych (jeszcze nie żelbetowych) przyczółkach, podczas gdy ich konstrukcja była drewniana. Wiele z nich zniszczono w czasie wojny, bądź ich konstrukcja została nadwerężona do tego stopnia, że rozpadła się w ciągu kilku lat po wysiedleniach. 

W wielu miejscach z konstrukcji mostów zachowały się jedynie ich dźwigary (drewniane belki). Przechodzili po nich pierwsi wędrowcy (wopiści, pracownicy Lasów Państwowych i pierwsi powojenni turyści). Tak było m.in. w Wetlinie, Berehach Górnych, Ustrzykach Górnych i wielu innych miejscach.

To również może Cię zainteresować: Ustrzyki Dolne i pomnik Stalina

Zanim mosty te zostały odbudowane, przejeżdżało się po istniejących zazwyczaj w ich pobliżu, starych brodach. W drugiej połowie lat pięćdziesiątych istniało już wiele nowych mostów, oczywiście drewnianych. Mosty o solidnej, żelbetowej konstrukcji powstały dopiero w czasie budowy nowoczesnej drogi, zwanej obwodnicą bieszczadzką. 

Wiele z tych mostów zbudowano tzw. metodą oszczędnościową. Oznaczało to użycie mniejszej ilości cementu, którego część trafiała, co wiem od swoich Rodziców, na prywatne budowy. Skutkiem tych "oszczędności" wiele mostów trzeba już przebudowywać lub obniża się dopuszczalne obciążenie, poprzez zwężenie i ruch wahadłowy.

Wiele istniejących dzisiaj dróg lokalnych pozbawiona była mostów jeszcze w latach sześćdziesiątych. Pamiętam pierwszą swoją podróż (we wczesnym dzieciństwie, z moim Tatą) z Dołżycy do Terki, podczas której pokonywaliśmy nieskończoną ilość brodów na Solince. Dzisiaj już nie pamiętam, ile razy musieliśmy przejeżdżać przez tą rzekę, ale na trasie tej nie było wtedy ani jednego mostu.

Budowa bieszczadzkich dróg

Gdy przystąpiono w końcu do budowy solidnych dróg w Bieszczadach (z końcem lat 50.) skończyły się kłopoty pierwszych osadników z pokonywaniem wezbranych wiosną, bieszczadzkich rzek. Było to wielkie wydarzenie dla stałych już wtedy mieszkańców wielu osad leśnych, które powstały w najwyższej części Bieszczadów. 

W ślad za drogą poszły kolejne inwestycje, z których najbardziej oczekiwaną była elektryfikacja tychże osad.

Na zdjęciu, autorstwa Z. Postępskiego, wykonanym na przełomie lat 50/60 widzimy scenkę z budowy bieszczadzkiej drogi. Niestety zdjęcie nie zostało należycie opisane (w opisie "Budowa drogi"), stąd nie wiadomo jaki fragment budowanej drogi uwieczniono na nim. Z tak niewielkiego wycinka krajobrazu nie sposób zorientować się, w jakiej miejscowości znajdowały się uwiecznione tu zabudowania.

Nie była to jednak żadna z osad leśnych, jakie powstały wówczas w Bieszczadach Wysokich. Z całą pewnością było to gdzieś w tzw. Bieszczadach Niskich, być może w okolicach Ustrzyk Dolnych lub Leska.

Na poboczu budowanej właśnie drogi stoi najpopularniejsza wówczas ciężarówka, Był to radziecki pojazd marki ZIS (najprawdopodobniej ZIS 150). Budowę drogi z użyciem hałaśliwych traktorów i takich właśnie ciężarówek w miejscowości Czarna Dolna, obserwowali w latach 50. ze swojego pięknego domku z ganeczkiem, moi Rodzice.

Czarna Dolna była jednym z wielu etapów ich bieszczadzkiej tułaczki, zanim ostatecznie trafili do Wetliny.

Autor: Zbigniew Maj

Zdjęcie: Z. Postępski

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama