Do niecodziennego wydarzenia doszło wczoraj w Bieszczadach. Funkcjonariusz Straży Granicznej z Ustrzyk Górnych spotkał mężczyznę, który podróżował rowerem wraz z wycieńczonym psem. Mimo że nic na to nie wskazywało, cała historia miała swój szczęśliwy finał.
Wszystko zaczęło się wczoraj, około godziny 13:00. Fundacja Bieszczadzka Organizacja Ochrony Zwierząt została poinformowana przez funkcjonariusza Straży Granicznej w Ustrzykach Górnych o spotkaniu z dziwnie zachowującym się mężczyzną. 35-latek podróżował rowerem „ciągnąc” za sobą psa. Po krótkiej rozmowie, ze słów przekazanych przez podróżnego wynikało, że przemierzył już długą drogę, a psa znalazł nieopodal Sochaczewa. Jak się okazało zwierzę był skrajnie wymęczone i posiadało liczne otarcia i uszkodzenia łap. Pracownicy fundacji udali się natychmiastowo na miejsce zdarzenia.
Pies był faktycznie skrajnie wycieńczony, głodny i nie miał siły nawet wstać, aby napić się wody. Miał uszkodzone poduszki łap, liczne otarcia i skaleczenia będące ewidentnie efektem długiej i nie łatwiej podróży. Według uzyskanych informacji został znaleziony/zabrany z miejscowości Antosin, niedaleko Sochaczewa
- informuje Fundacja Bieszczadzka Organizacja Ochrony Zwierząt.
- PRZECZYTAJ TAKŻE: Unikatowa atrakcja w Bieszczadach. W długi weekend majowy startują drezyny rowerowe
Podróż na Ukrainę, a dalej do Stanów Zjednoczonych
35-letni mężczyzna miał docelowo kierować się na przejście graniczne w Medyce, by dostać się na Ukrainę, a dalej przez Rosję do Stanów Zjednoczonych. Nie posiadał przy sobie telefonu, zegarka i innych udogodnień technologicznych, tylko kilka rzeczy pierwszej potrzeby, w tym paszport i trochę karmy dla psa. Z rozmowy wynikało, że do tej pory żywił się tym, co znalazł w śmieciach.
Poznaliśmy również jego historię pieszej podróży po Szwecji, deportacji z tego kraju, a także wiele więcej. Niestety, jego splątanie, niespójność niektórych przekazywanych informacji. Dodatkowo zmęczenie czy sygnet, wrośnięty głęboko w skórę palca, powodując bolesna ranę, wzbudziły nasz niepokój i zadecydowały o tym, że na miejsce po konsultacji z policją wezwano pogotowie, celem zarówno oceny stanu zdrowia mężczyzny jak i bezpośredniego udzielania pomocy medycznej. W między czasie, kiedy wytłumaczyliśmy podróżnikowi, iż pies nie tylko nie może, ale nie jest w stanie z nim dalej podróżować i zasadne byłoby udzielenie mu pomocy weterynaryjnej, którą bylibyśmy w stanie w tym przypadku zapewnić, zgodził się on, abyśmy zajęli się psiakiem.
- dodają.
Ratownicy pogotowia ratunkowego, którzy pojawili się na miejscu zdarzenia, przeprowadzili wszelkie badania i podjęli decyzję o przewiezieniu mężczyzny do szpitala, celem pomocy chirurgicznej i dalszych czynności związanych z diagnostyką.
Nieprawdopodobna informacja
Gdy wydawało się, że w tym momencie historia dobiegnie końca, tak naprawdę dopiero się rozpoczęła. Fundacja Bieszczadzka Organizacja Ochrony Zwierząt postanowiła zdobyć wszelkie informacja na temat „podróżnika”. Jak się okazało nie widniał on w krajowych bazach. Udało się jednak ustalić, że mężczyzna zaginął w Szwecji, w lutym bieżącego roku i od tego czasu był poszukiwany przez tamtejsze służby i Fundację Itaka.
Udało się nam bezpośrednio skontaktować z matką mężczyzny, która poinformowała nas, że jej syn cierpi na schizofrenię paranoidalną. Odstawił jednak leki i pomimo ubezwłasnowolnienia udało mu się na jesień 2021 wyjechać do Szwecji – w lutym 2022 zaginął
- przekazują pracownicy fundacji.
Szczęśliwy finał historii
Informację bezzwłocznie przekazano Komendzie Powiatowej Policji w Ustrzykach Dolnych i szpitalowi. Finał tej historii zakończył się szczęśliwie. 35-latka zabezpieczono celem powrotu do leczenia, rodzina odnalazła syna, a pies trafił pod dobrą opiekę.
- ZOBACZ RÓWNIEŻ: Nowe domki, pole campingowe i plac zabaw. Wyspa Energetyk na Jeziorze Solińskim przygotowana do sezonu wakacyjnego
Ta historia ma jeden, bardzo ważny morał. Nie oceniajmy nikogo z góry, nie szufladkujmy i też nie bądźmy obojętni kiedy obok nas dzieje się coś złego, a czasami i nietypowego - reagujmy! Nie każdy, kto mówi od rzeczy, musi być pijany, nie każdy kto szuka jedzenia w śmietniku być bezdomnym. Czasami jedna rozmowa, czy jeden telefon może uratować komuś życie.
Źródło i zdjęcie główne: Fundacja Bieszczadzka Organizacja Ochrony Zwierząt | Facebook
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.